Regulami..

1.1. Kushina w Yakuzie ma zawsze rację.
1.2 Jeżeli Kushina w Yakuzie nie ma racji patrz punkt pierwszy.
2.1 Tu posty są zamieszczane ....(Różnie:D)
2.2 Piszę bo lubie;P.
2.3 Nie chcę widzieć komentarzy w stylu: "Głupie to"/"Nie podoba mi się twoje opo.".. Jak komuś nie odpowiada. WYPAD=__=.
3.1 Powiadamiam przez:
3.2 * Gadu-Gadu.
3.3 * Blogi.
4.1 SPAM... Hmm.. Jak chcecie, dawajcie*Wzrusza ramionami:D*
Pozostałych zapraszam do czytania i komentowania^^).
5.1 Najważniejsze:
Opowiadanie jest Yaoi, lżejszą formą związków męsko-męskie, jest Shōnen-ai, jeżeli ci nie odpowiada, to spójrz w prawy, górny róg ekranu.. Tam znajduje się taki pięknie czerwony "x", naciśnij go i... WYNOŚ MI SIĘ STĄD ;/...

...A pozostałych, zapraszam serdecznie do czytania, oraz komentowania..

sobota, 29 sierpnia 2009

Rozdział: 7.

Kochaj mnie, kochaj..
Był jak mgła
Niewidzialny tajemniczy
Był jak kruchy róży kwiat delikatny
Był jak cichy wiatr
Całkiem wolny lecz samotny
Jak ocean bez dna nieszczęśliwy
  MadaNaru.

…******…


Tobi


 Biegliśmy dwie godziny. Nogi mi odpadały. Spojrzałem na blondynk(ę^^)a. On miał jeszcze dużo siły. Stanąłem.
- Co jest? – blondyn również stanął.
- Ne… Naruto-sempai… Chcesz widzieć moją twarz? – Spojrzał na mnie zdziwiony. – Nie wiem czy wiesz ale jedynymi osobami, które widziały moją twarz były… – Zrobiłem efektywną pauzę. – Były Itachi i Kyuubi.
- Jak to Kyuubi?
- Nie znasz mojego prawdziwego imienia. – Uśmiechnąłem się do niego i otworzyłem maskę a blondyn zamarł.
- Więc ty jesteś.. – Zamknął szybko oczy.
- Właśnie tak. – Otworzyłem całkowicie maskę a zza niej posypały się przydługie, czarne kosmyki. – Nie bój się nic ci nie zrobię. – Przemieściłem się bez szelestnie za jego plecy. – Boisz się mnie? – Zapytałem i wtuliłem twarz w kosmyki jego blondyn włosów.
- W cale…
- Nie kłam.. – Wyszeptałem. – Widzę i czuję, że drżysz.. – Faktycznie drżał.
- Wcale, że nie.
- Spójrz na mnie… – Rozkazałem mu. Ten pokręcił przecząco głową. – Czego się boisz? – Zapytałem cicho. – Przecież cię nie zabiję… – Jego powieki lekko zadrżały i po chwili rozszerzył się w szoku.
- Są czerwone. – Uśmiechnąłem się do niego.
- Wiem.
- Czemu są czerwone?
- Bo mój sharingan* jest wieczny.
- Jak to wieczny. – Wtulił się we mnie mocniej.
- Boisz się? – Zapytałem zmieniając temat, chłopak spojrzał w dół.
- W-W-Wysoko! – Pisnął.
- Dokładnie pięćdziesiąt pięć metrów – Uśmiechnąłem się jeszcze szerzej gdy blond chłopiec złapał mnie za szyję, nogami oplótł mnie w pasie, jego oczy zacisnęły się w chorym przerażeniu. – Ejj.. Spoko.. – Przytuliłem go do siebie. – Ufasz mi? – Zapytałem.
- Nie za bardzo… – Szepnął mi na ucho.
- No to będziesz musiał mi za ufać.. – Szepnąłem i skoczyłem. Tak po prostu skoczyłem.
- Aaaaaaaa! – Lazurowooki pisnął przerażony.
- Trzymaj się mnie teraz mocno. Zamknąłem moje oczy do słownie na sekundę a gdy je otworzyłem to ziemia zmieniła się w wodę. – Naruto nabierz powietrza do płuc. – Zrobił to. Po chwili runęliśmy do wody.
***
- Tobi kretynie. – Wrzasnął na mnie, gdy tylko wyciągnąłem nas na powierzchnie.
- No co? – Spojrzałem na niego a on leżał w mokrych ciuchach pode mną. Oparłem się rękoma pomiędzy jego głową a barkami, pochyliłem się nad nim, on z paniką w oczętach patrzył na mnie. Przymknąłem oczy i pocałowałem go. Tak czulę, delikatnie, z miłością. Lekko uchylił usta. Nie wykorzystałem tego. Niechciałem zrobić mu krzywdy. Zdjąłem z niego mokry płaszcz, pomarańczową bluzkę i czarną koszulkę. Gdy zabierałem się za jego czarne spodnie ten chyba odzyskał rezon i wyszeptał błagalnie.
- Przestań.. – Odsunąłem się od niego położyłem się obok. Lekko uśmiechnąłem się i zamknąłem oczy. Chłopak rozebrał mnie do spodni.
- Co robisz? – Zapytałem i spojrzałem na niego. Ten uśmiechnął się i powiedział.
- Będziesz chory… – Pocałowałem go delikatnie. Dziwiła mnie moja własna delikatność. Lekko i czule w ogładziłem go po jego delikatnej skórze na plecach.
- Jesteś śliczny.– Jego dłonie spoczęły na moim brzuchu. Zarumienił się.
- Nie zabijesz mnie, jak ci coś pokaże? – Posmutniał.
- Nie wiem to zale… – Urwałem widząc jego oczy. – Naruto…? ~ A więc to tak? ~ – Sharingan zawirował nie co szybciej. – Nie bój się..
***
 Pojawiło się ciemne pomieszczenie, stałem po kolana w wodzie. Ale moment gdzie ja jestem? Rozejrzałem się nie pewnie. Korytarz i jedne drzwi. Właściwie to kiedyś to widziałem.. Kurde noo tylko gdzie? Poszedłem w stronę mosiężnych drzwi, gdy je uchyliłem ujrzałem klatkę. W niej był blondas. Szamotał się. Podszedłem do klatki. Teraz już wszystko rozumiem.
- Kyuubi ty gnido.. – Wy warczałem przez zaciśnięte zęby.
- Ohh.. No proszę, proszę… – Usłyszałem szalony, beznamiętny śmiech.
- Wyłaś Kyuubi… – Ryknąłem a Uzumaki pisnął.
- Madara Uchiha.. Prawda? – Zapytałem.
- Taa… Oddaj mi blondyna.
- Bo? – Prychnął lis.
- Bo cię… Zniszczę.
- Hmm.. Jak mnie zabijesz to blondyn też zginie. – Zarechotał paskudnie. Pomiędzy nami nastała cisza.
- Co mam zrobić…? – Zapytałem.
- Zerwij tą cholerną pieczęć..
- Jaką mam pewność, że on nie zginie? – Lisia morda ukazała się w swej pełnej krasie.
- Nie masz żadnej pewności.. – Uśmiechnął się do mnie. – Masz dwa wyjścia. Pierwsze to użeranie się z pół mną a pół Uzumaki’m lub po prostu zerwij pieczęć. – Demon zarechotał paskudnie. – Masz 25%, że ten bachor przeżyję… – Spojrzał na mnie kpiąco.
- Ehh.. No dobra.… – Westchnął ciężko. Zacząłem składać pieczęcie. Po chwili podszedłem do pieczęci, która zaczęła się jarzyć białym światłem. – Co do.. – Z pieczęci wydobyła się dłoń, cała ręka, głowa i całe ciało.
- Yondaime!!** – Ryknął lis. Patrzyłem na mężczyznę w szoku.
- Chodź… – Powiedział łagodnie.
- Aleeee… Ty nie żyjesz.. – Powiedziałem zdziwiony.
- Tak to prawda, ale jeżeli ktoś zbliży się do pieczęci muszę się zjawić by powstrzymać „Kataklizm”
- I co teraz? Naruto jest w łapach lisa.
- Wiem… Spokojnie. – Uśmiechnął się. – Kyuubi! – Lis spojrzał na blondyna.
- Czego? – Zawarczał głucho.
- Oddaj mi syna. – Spojrzałem na niego.
- Jak to „Syna”?
- To… – Mężczyzna złapał blond chłopca, który wyleciał z klatki. – Mój syn… – Uśmiechnął się do chłopaka który zasnął. – Nic mu nie będzie… – Uśmiechnął się szeroko. – Proszę… – Podał mi chłopaka. – Powiedź mu, że go kocham… – Skinąłem głową i zniknąłem.
***
 Leżałem. Na ziemi we mnie wtulony spał blondynek. Gdy tylko spojrzałem w niebo ujrzałem ogromną kulę ognia. Zrozumiałem. Przegraliśmy. Obudziłem blondyna.
- Wstawaj…
- Mamooo… nie idę do szkoły – Zawył i ponownie zasnął.
- Uzumaki Naruto.. Konoha atakuje… – Nic, cisza, spokój. Co chwila z gardła chłopaka wydobywało się ciche chrapnięcie. Usiadłem i podniosłe chłopaka. Zniknęliśmy.
***
 Po chwili znaleźliśmy się obok długowłosego.
- Co jest? – Uśmiechnąłem się do śpiącego na moich plecach blondyna.
- Mamy go.. – Zamknął oczy a lekko wiat muskał. – A wy przegraliście.. – Otworzył oczy i spojrzał na mnie. – Temu co? – Spojrzał na blondyna.
- Śpi..
- Dobra… Wracajcie… – Powiedział a na jego twarzy, która patrzyła w niebo pojawił się ustach pojawił się chytry uśmiech.
- Dzięki… – Zniknęliśmy.
***


 Narrator:


 Znaleźli się w pokoju Madary. Mężczyzna położył blondynka na swoim łóżku, a sam wyszedł do łazienki.
***
- Itachi..
- Co znowu? – Mruknął długowłosy do blondyna.
- Boisz się śmierci? – Zapytał cicho Deidara.
- Słuchaj… Nie rozumiem o co ci chodzi… – Mruknął burknął.
- Mam jakieś dziwne wrażenie, że to nasza ostatnia wspólna misja… – Powiedział cicho ze spokojem.
***
- Deidara-sempai! – Krzyknął Tobi dobiegając do chłopaków. – Hehe! Już jesteście? – Zapytał.
- Taaa… I? – Prychnął blondyn.
- Mamy kolejną misje…
- ~Znowu…~ Co ten Pain sobie wyobraża? – Warknął.
- Jaka to misja? – Długowłosy zmrużył oczy, także zrobiły się w kocie szparki.
- Hmm… Mamy zająć się twoim bratem.. – Itachi spojrzał na zamaskowanego z chorym przerażeniem.
- Spokojnie… Nic mu nie będzie.
...******...
__________________________________
1.) Sharingan* -- Poziom czwarty – wieczny Mangekyō Sharingan (jap. 永遠の万華鏡写輪眼 eien no mangekyō sharingan?, dosł. "wieczny kalejdoskopowy sharingan). Ten poziom nie niesie ze sobą ryzyka oślepnięcia oraz zwiększa umiejętności.

2.)Yondaime Hokage** -- Minato Namikaze (jap. 波風ミナト Namikaze Minato?) znany również jako Czwarty Hokage (jap. 四代目火影 Yondaime Hokage?). Był odważnym i potężnym ninją, który poświęcił swoje życie w celu zapieczętowania Lisa o Dziewięciu Ogonach wewnątrz swojego syna - Naruto Uzumaki. Minato ukończywszy Academy w wieku 10 lat, znalazł się pod skrzydłami Jiraiyi, szybko stając się jego ulubieńcem. Był posiadaczem gigantycznej ilości czakry, fenomenalnej siły oraz autorem wielu unikatowych technik. Zyskał przydomek "Żółty Błysk Konohy" (jap. 木ノ葉の黄色い閃光 Konoha no Kīroi Senkō?). Jako jōnin został opiekunem trzech młodych geninów: Kakashiego Hatake, Obito Uchihy oraz Rin.
Powiązania rodzinne.

 Ojciec Naruto.
Mąż Kushiny Uzumaki.



5 komentarzy:

  1. aaaaa.... ja chxe następną misje *_*

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne^^ Ja chcę więcej^^. Chcę kolejną misje..^^


    Kimiki^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobry pomysł, fajnie wychodzi to wpasowywanie w kanon ;) Czekam na więcej ^^ Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. http://between-heaven-and-hell-sasunaru.blog.onet.pl/ nowa notka

    OdpowiedzUsuń
  5. Po pierwsze -> PAC W ŁEB! Za Deidusia T.T ; 2 -> PAC W ŁEB! Za trzymanie w niepewnosci ty ><
    Ale nie ta scenka z Naruto -> Mamoo nie ide do szkoły<- jeej XD
    Nie no a propos szkoły >.> Taa NASZ ukochany temat... Nie wiem jak to bedzie z nociami ;/ Nie wiem tez czy będe miała mozliwosc informowania ^^", Wiec jaby co to zagladaj sama XD
    Czekam na nexta! :*

    OdpowiedzUsuń

];->AVATAR<-;[

];->AVATAR<-;[
By: Kushina