Regulami..

1.1. Kushina w Yakuzie ma zawsze rację.
1.2 Jeżeli Kushina w Yakuzie nie ma racji patrz punkt pierwszy.
2.1 Tu posty są zamieszczane ....(Różnie:D)
2.2 Piszę bo lubie;P.
2.3 Nie chcę widzieć komentarzy w stylu: "Głupie to"/"Nie podoba mi się twoje opo.".. Jak komuś nie odpowiada. WYPAD=__=.
3.1 Powiadamiam przez:
3.2 * Gadu-Gadu.
3.3 * Blogi.
4.1 SPAM... Hmm.. Jak chcecie, dawajcie*Wzrusza ramionami:D*
Pozostałych zapraszam do czytania i komentowania^^).
5.1 Najważniejsze:
Opowiadanie jest Yaoi, lżejszą formą związków męsko-męskie, jest Shōnen-ai, jeżeli ci nie odpowiada, to spójrz w prawy, górny róg ekranu.. Tam znajduje się taki pięknie czerwony "x", naciśnij go i... WYNOŚ MI SIĘ STĄD ;/...

...A pozostałych, zapraszam serdecznie do czytania, oraz komentowania..

niedziela, 27 września 2009

Rozdział: 15.

 „Bal”
„Moja krew, twoja krew
Moje dłonie, twój gniew…
Oszaleć - czując zapomniany smak
Odnaleźć - czego zawsze było brak
Iść wszędzie - byle jak najdalej stąd
I zdążyć - nim pomyślę, że zrobiłem błąd…”

Odpowiedzi na komentarze:
Anonimowy(1) – To nie jest Sakura… Kim jest tajemnicza osóbka zobaczysz nie długo.
Susek_U. – Dokładnie tak.

…******…
- Kimiki ci pokarze.. – Stwierdziła Ada.
- Uhm… – Pokiwałem powoli głową.
- Chodź… – Powiedziała dziewczyna patrząc na mnie swoimi kocimi oczętami.
- To my wychodzimy. – Usłyszałem jak drzwi jebnęły o futrynę.
***
 Wszedłem do dużego, wręcz ogromnego ciemno-zielonkawego pomieszczenia, brązowe szafeczki, duże lustro, umywalka, kibelek(^^), w prawym, dolnym rogu stała szafeczka, a na niej różnokolorowe flakoniki – Chyba z szamponami i perfumami. Na umywalce stały dwie szklaneczki, a po chwili stanęła i trzecia, dziewczyna uśmiechnęła się ponownie tego wieczora. Postawiwszy kubeczek i wsadziwszy do wnętrza pastę oraz szczoteczkę, westchnęła i usiadła na zamkniętym, białym klopiku(^^).
- Jesteś Madara tak? – Wybąkała i podrapała się po nosie.
- Tak.. – Spojrzałem, na nią i ona na mnie.
- Więc słuchaj, bo nie będę powtarzała. Ręczniki są po prawej, w dolnej szafce pod umywalką, szampony dla anime zaraz ci dam, – Wyszła z łazienki by po chwili móc wrócić z siateczką pełną szamponów. – Szampony do włosów zwykłych, szampony dla włosów zielonych, szampony do włosów długich… – I tak przez pół godziny(^^).
***


Itachi


 Ocknąłem się, rozejrzałem. Leżałem na ziemi. W lesie.
- Gdzie ja jestem?
- To on? – Zapytał ktoś.
- Tak… – Ujrzałem jakąś długowłosą dziewczynę, o żółtych, jak słońce oczach.
- Cześć jestem Klaudia… – Dziewczyna ubrana w zieloną, polarową bluzkę podała mi dłoń bym mógł wstać.
- A ja jestem Ada. – Powiedziała dziewczyna o zielonych włosach. Jej strój był podobny do stroju czarnowłosej dziewczyny, która z uśmiechem.
 - Jestem Ita…
- Wiem… Wiemy o tobie wszystko a teraz chodź.. – Czarnowłosa odwróciła się tyłem do mnie i zrobiła kilka kroków. Wstałem nie pewnie i ruszyłem za czarnowłosą(Boże, jak to zdanie sztucznie brzmi >D)
***


Madara


 Po około pół godzinie dziewczyna w końcu skończyła na…
- (. . .), Mam^^… – Zachichotała i podała mi szampon bez etykietki po czym wyszła. – Miłej kąpieli. – Krzyknęła i zamknęła drzwi(na klamkę^^). Rozejrzałem się i stwierdziłem, że po prawej stronie jest kabina prysznicowa. Wszedłem do środka i uśmiechnąłem się, po chwili włączyłem wodę.
- Ziiiiiiiimmnaaaaaa!! – Wrzasnąłem cienko.
***(Sorry, krótki przeskok czasowy^^, bo ktoś się strrrrrrasz niecierpliwi… ^^)
 Minął listopad, nadszedł grudzień.
- Madara!! – Do mojego pokoju wpadła czarnowłosa dziewczyna. – Pomocy w co mam się ubrać na bal! W czarną sukienkę, czarną z białymi różami, w czarno-czerwoną z czerwonymi rękawiczkami, czy w czarno-czerwoną z czarnymi różami na dole… – Spojrzałem na dziewczynę, a ta z szerokim uśmiechem zapytała. – Bo w szkole jest impreza i…
- I chcesz mnie zapytać czy z tobą pójdę? – Przerwałem jej wywody i uśmiechnąłem się. – Naturalnie, że tak…
- Dziękuję… – Uśmiechnęła się i dodała. – To w czym iść?
- Hmm.. – Przyjrzałem się rzeczą, które przyniosła i zmierzyłem dziewczynę krótkim, oceniającym spojrzeniem. Jej długie czarne włosy sięgały jej zapas, lekko zaróżowiona, zdrowa skóra, duże, złote, kocie oczy, stała przede mną w czarnej bieliźnie. – Eeee… A o kogo chodzi? – Mruknąłem patrząc na nią.
- Ten… Eee ehehe! – Dziewczyna czerwona, jak buraczek dodała. – …No bo… eeee… To Paweł…!! – Pisnęła wystraszona i skuliła się w sobie. – Ale on ma inną… – Usiadła na łóżku przy mnie.
- Ehh… Od kiedy?
- Od pierwszej klasy… – Uśmiechnąłem się do niej.
- Powiedz mu to…
- Nie…! Zwariowałeś!! – Zapiszczała.
- Czarna suknia z tymi trzema, białymi różami… – Mówiąc to wziąłem czarną sukienkę i podałem ją dziewczynie. – …Do tego jakieś czarne szpileczki, cyrkonowy naszyjnik, pierścionek, do uszu również cyrkonowe kolczyki, białą róża do ręki, a co do włosów. – Znowu je się przyjrzałem. Miała długie, czarne do pasa włosy i bardzo zdrowe. Westchnąłem ciężko i dodałem. – Zostaw je rozpuszczone, ale zrób sobie przez środek warkocza. – Dziewczyna zaczerwieniana powiedziała.
- Ale ja nie potrafię pleść warkoczy.
- To nic… Ja po trafie. Myślisz, że kto zaplatał Itachi’emu warkoczyki? – Zachichotałem.
- Ty?
- Tak^^
***


Narratorka


 Nadszedł dzień 21.12.09r.(^ ^). Tak bardzo upragniony dzień. Dzień balu.
- Itachi, Sasuke!! – Do pokoju wpadła, jak burza zielonowłosa. – Ruchy…!! – Pisnęła budząc brunetów. Chłopcy poderwali się natychmiastowo i usiedli na łóżku(Każdy miał osobne, żeby nie było^^). Sasuke zjawił się jakiś tydzień temu.
- Co jest Ada-san? – Ziewnął potężnie starszy z braci.
- Dziś poniedziałek… – Chłopcy spojrzeli po sobie i z powrotem na dziewczynę, która w białym szlafroku i gapiła się w dwójkę braci.
- I…?
- I Sasuke idzie z Pauliną a ja idę z tobą Itachi-san… – Zachichotała a Sasuke się wystraszył.
***
 Podjechali na duży, czarny podjazd i wysiedli z samochodu.
 - Miłej zabawy… – Powiedziała do trzech dziewcząt i chłopaków matka czarnowłosej.
- Dziękujemy… – Odparli i spojrzeli na trzypiętrowy, biało-żółty budynek i weszli do szkoły. Weszli do budynku i dech im zaparło. Wiecznie granatowe szafki na buty były ozdobione wielkim, czarnym napisem „Zejdźcie na dół.”, ściany, które zawsze były białe teraz są przystrojone w kolorowe balony i serpentyny. Czarnowłosi spojrzeli na to sceptycznie, czując w tym podstęp. Zielonowłosa ubrana w długą, niebieską suknie pociągnęła za sobą Itachi’ego. Sasuke spojrzał za bratem tęsknym wzrokiem. Za chwilę i on został pociągnięty w dół po kryształowych schodach(czuję się, jakbym kopciuszka pisała O.o)przez niebieskowłosą dziewczynę, która ubrana w błękitną, świetnie podkreślającą jej walory(chodzi o duże piersi^^)szła wyprostowana, jak struna na dół. Czarnowłosa spojrzała na chłopaka z niemym pytaniem.
- Co się stało? – Zapytał czarnowłosy patrząc na dziewczynę.
- Boję się, że coś mi nie wyjdzie, że znowu popełnię jakiś błąd i wszyscy się będą śmiać… – Drgnęła nie spodziewanie czując jak mężczyzna dotknął jej ramienia.
- Nie denerwuj się, zobaczysz będzie dobrze… Możemy już iść…? – Zapytał i złapał dziewczynę za dłoń, podniósł ją do dury muskając ją lekko. Dziewczyna zaczerwieniła się lekko i szepnęła.
- Tak…
***
 Sala gimnastyczna była urządzona przepięknie. Na ciemnej tatami, były kolorowe balony, przy sklepiku z alkoholem stały wytapetowane siksy. Czarnowłosa wpatrzyła się w nie.
- Chcesz się napić? – Zapytał Madara.
- Nie… dzięki…
- A zatańczysz? – Skłonił się dziewczynie. A ta z rumieńcami na twarzy podała mu swą delikatną dłoń, którą on złapał delikatnie i po prowadził kociooką na parkiet. Z głośników płynęła spokojna melodia. Ludzie rozsuwali się patrząc z podziwem na tańczącą parę. – Wyglądasz pięknie. – Uśmiechnął się.
- Wiem… – Zaśmiała się tylko.
- Twój kochaś stoi w tłumie. – Mężczyzna poczuł, jak szesnastolatka drgnęła.
- On wie…? – Szepnął a mężczyzna okręcił dziewczyną wokół osi.
- Nie… Ale… Zaraz tu przyjdzie… – Zachichotał i z głośników popłynęła inna piosenka.
- Odbijam ci ją. Dobrze? – Niebieskooki chłopak spojrzał na dziewczynę świdrująco, na co ta podskoczyła.
- A proszę cię bardzo… – Podał dłoń dziewczyny chłopakowi, po czym wyszeptał jej „powodzenia” i zniknął w tłumie osób.
***
 Czarnowłosi bracia patrzyli na dziewczyny, które wręcz pożerały ich wzrokiem. Od wrócili się do nich tyłem i usiedli przy barze i zamówili sobie sake. Barmanka spojrzała na nich i na ich maski. Sasuke miał białą maskę kota, zaś Itachi czarną maskę również zwierzaka ale pumy. W tym Sasuke miał sharingan. Nie wiedział poco mu on, ale Itachi’emu się podobał. Kobieta uśmiechnęła się i podała im kieliszek wypełniony po brzegi napojem, który sobie zamówili.
***
 Po trzecim kieliszku, chyba wysokoprocentowego alkoholu, znanym nam także jako sake Sasuke wstał i poszedł do łazienki.
- Sasuke zaczekaj… – Usłyszał za sobą delikatny, ale stanowczy głos.
…******…
Zabijecie mnie^^ Jestem tego więcej, niż pewna^^:*
*.* …Ale w newsie^^.. Uhh… *Rumieni się* Będzie coś, co niczego nigdy byś cie się po mnie nie spodziewali^^. Co to będzie? To się przekonacie w newsiczku… Uhh… Będzie się działłłłoooo

Moja suknia^^(Mam identyko^^)



Suknia od Kimiki^^

Suknia od Ady^^
Sorry, za błędy, powtórzenia i wogóle^^:**

środa, 23 września 2009

Rozdział: 14

Ból sercu...
Tak mocno się starałem
I tak daleko zaszedłem
Jednak w końcu
To nie ma żadnego znaczenia
Musiałem upaść
Stracić wszystko
Jednak w końcu
To nie ma żadnego znaczenia

 Zabiję cię Kimiki==… – Dopuszczenie mojej kuzyneczki do kompa równe jest ze śmiercią^^..
…******…
- A obojętne. – Wzruszył ramionami i zamerdał ogonem.

A na dworze zapadł zmierzch…
***


Itachi


 Do tarliśmy do wioski. Ale… Jak to? Żadnej wioski tu nie ma!
- Co tu się stało? – Zapytała Kushina patrząc na porozwalane budynki. Domów praktycznie nie było, ciała shinobi leżały rozszarpane na ziemi, ludzi w wiosce też brak.
- Nie wiem – Rozejrzałem się po okolicy. – Wygląda na to, że jakiś demon został uwolniony. – Ukucnąłem na ziemi przy jednym z trupów. – … Lub po prostu ktoś silny tu był… – Pokręciłem głową przecząc sam sobie. – Kushina…! – Zawołałem dziewczynę.
- Tak? – Podeszła do mnie.
- Ile trzeba mieć ogonów, by muc rozwalić tę wioskę? – Dziewczyna rozejrzała się nie pewnie po okolicy i odpowiedziała.
- Sądząc po ilości ciał i ich obrażeniach… – Wskazała na zmasakrowane ciało jakiejś kobiety z ANBU. – … Oraz zniszczeniach stwierdziłyśmy z Kikiru, że z osiem lub dziewięć… – Stwierdziła.
- Czyli może to być… hachibi* Lub Kyuubi? – Dziewczyna spojrzała na mnie i na trupa.
- Tak… – Ponownie stwierdziła.
- Rozdzielamy się… – Rozkazałem. – Ja i Sasuke idziemy razem… Jugo Kushina i Suigetsu Idzie cię w trójkę razem.
- Tak jest sir.… – Rozproszyliśmy się…
***
- Itachi… Stój… – Wydyszał Sasuke. Zatrzymałem się na gałęzi drzewa. Mój ototo był nie co styłu. – Cz-czuj-jesz to? – Pokiwałem głową, że tak.
- Musimy się pospiesz… – Nie skończyłem ponieważ musiałem odskoczyć. Spojrzałem na wybuchową karteczkę, która nie wiadomo skąd znalazła się pod moimi nogami. – UCIEKAJ! – Wrzasnąłem tylko, a ogromna siła odrzuciła moim ciałem.


Sasuke


- UCIEKAJ! – Usłyszałem wrzask ze strony mojego brata i w ostatniej chwili skryłem się za drzewem po chwili ogromny wybuch poniósł się po lesie, niszcząc wszystko i na swojej drodze. Myślałem, że umrę ale nie wychyliłem się zza drzewa i zobaczyłem.
- Co do cholery? – Zrobiłem wielkie oczy, gdy zobaczyłem stado czarnych kruków. – Itachi? Nic ci nie jest…?
- Moje ciało jest całe pokiereszowane… – Wy skrzeczały kruki formując się w mojego brata. – Słuchaj Sasuke-kun… To moje genjutsu… – Uśmiechnął się słabo chciałem wstać, ale nie było mi to dane. – Siedź… – Rozkazał mi. – słuchaj uważnie gdy to genjutsu zniknie to będzie to oznaczało, ze ja nie żyje…
- ITACHI CO TY PIERDOLISZ?!!!!!!!!!! – Ryknąłem przerażony. Łzy spłynęły mi po policzkach.
- Musisz do kończyć misje… – Wybełkotał.
- Itachi! – Odwrócił się. – Itachi! – Czarny kruki rozproszyły się i zniknęły.
***
 Wstałem z drzewa. Łzy zalał mi oczy i powoli skapywały mi na policzki a z nich na brodę. Schowałem twarz w dłoniach i załkałem ponownie.
- Itachi… Itachi..
- Sasuke? Co się stało? – Usłyszałem głos. Uniosłem głowę i…
- Na-Naruto… – Zawyłem jak dziecko.
- Cii… – Przytulił mnie do siebie i pocałował w czoło. – Co się stało? – Zapytał cicho. Na te słowa wybuchnąłem jeszcze większym płaczem.
- Ita… Ichahi! – Wyłkałem mu w płaszcz ANBU. Język zaczął mi się plątać. – O-n n-nie ż-żyje…! – Załkałem spazmatycznie.
- Spokojnie… – Przytulił mnie mocniej. Chyba zrozumiał. Zamknąłem oczy, dłonie w pięści zacisnąłem na jego czarnej koszulce. Po czułem się, jak w tedy… w jak tę noc, jak w noc wybicia mojego klanu. Po raz pierwszy, od dawna byłem słaby. Naprawdę słaby.
- Na-Naruto-k-kun? – Zapytałem go cicho.
- Tak?
- …Gdzie Madara? – Przycisnął mnie do siebie mocniej.
- Ja… Ja.. Nie wiem.. Możemy wracać? – Zapytał pokiwałem niemo głową.
***


Narratorka


 Piątka ANBU stała przed nabzdyczonym kage Yuki-gakure.
- ZABIJĘ WAS! JAK TO ITACHI NIE ŻYJE? A MADARA TAK SOBIE OD PO PROSTU ZNIKNĄŁ??!! – Darł się rudowłosy. Blondynek kwiknął gdy pięść rudowłosego przeleciała mu przed oczami i trafiła na twarz Suigetsu i rozpaćkała się na ścianie(Znaczy się woda^^), by po chwili muc wrócić to pierwotnego stanu. – MAŁO TO.. KONOHA ZOSTAŁA ZRŁÓWNANA Z ZIEMIĄ PRZEZ DZIWNĄ MOC!
- Ale… – Zaczął błękitnooki a Pain mu przerwał.
- …MAŁO TO NIE WIECIE, GDZIE JEST LUDNOŚĆ KONOHY TAK??!! TAK?!! – Ryknął. – Macie, za kare!! Przez trzy miesiące macie misję rangi „D” ^^ – Uśmiechnął się wścibsko i dodał szybko. – A nimi się śni Naruto!! Nie zmienię zdania. – Pain powiedział złowrogo w stronę Uzumaki’ego, który właśnie zobaczył, jak blondyn otwiera już buzie, by coś powiedzieć. – A teraz won.. Muszę się uspokoić. – Dodał pod nosem wyciągając papierosy.
***
 Dom w którym mieszkał Naruto był pusty. Zimne, puste ściany. Kiedyś był cały czas samotny. Wszedł do sypialni. Grafitowe ściany, z biało-pomarańczowymi znakami hiregany, łóżko idealnie pościelone, dwie szafeczki a nocnej zdjęcie. Uśmiechnięty Naruto i Madara. Zawył cicho biorąc zdjęcie w dłonie. Powoli, delikatnie łzy stoczyły się po policzku chłopca.
- Przepraszam. – Śliny spazm szlochu wydobył się z ust blondyna. – Przepraszam…– Powtórzył cicho kładąc się na łóżku.
***
 Sasuke wszedł otępiale do swojego mieszkania. Nie płakał. Już nie mógł, nie miał czym.. Wszedł do pokoju Itachi’ego. Położył się na karimacie i zaszlochał bez głośnie. Nie wiedział, że ktoś go obserwuję. Owa osoba miała krótką, czarną sukienkę i czerwoną opaskę na oczach a nad nią centralnie na środku czoła było wielkie „N”,. Owa osoba miała też długie, za kolana różowe włosy, więc możemy śmiało stwierdzić, że to dziewczyna(^^). Ów dziewczyna, mimo przepaski wszystko doskonale widziała. Jej zimne, bez życia, ciemno brązowe oczy wpatrywały się w chłopaka. Gdy Sasuke uniósł oczy nikogo, nie zauważył.
***


Madara:


- …Nowy portal.. Właśnie się zamknął. – Powiedziała Ada.
- I…? – Zapytała spokojnie Klaudia. Za spokojnie.
- I obawiam się, że doszła nam nowa osoba.
- Gdzie jest ta osoba? – To pytanie wydostało się z moich ust.
- W… W… Tokio.. Ktoś otworzył portal zamiany!!
- CHOLERAA! – Ryknęła czarnowłosa. – Tylko dziesięć osób ma „moc otwierania portalu..” – Dodała po chwili.
- Kto? – Zapytałem.
- Nie mogę powiedzieć – Powiedziała kładąc głowę na kolanach kuzynki.
- Ejj… Kushina nie pozwalaj sobie!! – Powiedziała chłodno dziewczyna.
- Ej może pójdziemy po tę ów osobę? – Zapytała zielonowłosa. – Bez was… Oczywiście… – Uśmiechnęła się dziewczyna i wskazała na mnie i na niebieskowłosą…
- Spoko… – Uśmiechnąłem się do dziewczyn i wstałem z fotela. – Kushina Gdzie łazienka? – Kuzynka czarnowłosej spojrzała na mnie sceptycznie, przekrzywiając głowę i mrużąc oczy.
- Kimiki ci pokarze.. – Stwierdziła Ada.
…******…
NOTO MI SIĘ OBERWIE…
_______________
Hachibi:


sobota, 19 września 2009

Rozdział: 13

 Zmierzch…
 Mam już dość, nie mów mi nic 
Pozwól żyć, pozwól mi być 
Nie chcę już słuchać tych kłamstw.! Nie 
Mam już dość, nie mów mi nic
Pozwól żyć, pozwól mi być
Nadszedł czas by mówić nie! (Nie)
 
Kushina: Kurwa mać… Łeb mi chcę rozjebać za przeproszeniem. Daję Kimiki-san.. Ona tego rozdziała wam na… a… a… APŚK! Pisze! – Sorry chora jestem, ledwo na oczy widzę, 38/38.5gorączki a ja na kompie O.o. O i teraz to stałam w łeb patelnią^^. Idę coś zjeść… I spać…^^.

Kimiki: daje wam notkę^^.

__________________________


Narratorka:


  Krzyknął a ciemnoczerwona czakra obwinęła jego ciało. Pierwsze dwa ogony: jeszcze rozpoznaję kto jest przyjacielem a kto nie. Trzeci ogon: zaczął przestawać kontaktować kto jest kim. Od czwartego do piątego ogona: nie rozpoznaję nikogo, skóra schodzi z jego ciała, także widać gołe mięśnie. Od szóstego do ósmego: Pojawia się szkielet lisa o dziewięciu ogonach. I… Dziewiąty ogon: ciało demona pokrywa sierść, na spojówce oka zaczęła tworzyć się tęczówka, które zaczęły robić się coraz bardziej czerwone a na koniec ujawniły się czarne, pionowe źrenicę…


Madara:


 Po tym jak Klaudia zamknęła mnie w szafie minęły cztery godziny
______
O.o *Zerka piszącej przez ramie*…
Zjeżdżaj do łóżeczka… *Palnę ja w łeb, tak, że dziewczyna z krzykiem dała dyla do łóżka^^
______
- Możesz wyjść… – Powiedziała czarnowłosa i uśmiechnęła się do mnie.
- Ale to nie jest żaden kot to… to… – Spojrzałem na zielonowłosą. – To jest mężczyzna z kocimi uszami i z… Moment, moment! – Podeszła do mnie i wsadziła dłoń w spodnie szukając czegoś. – mam…! Masz ogonek^^… – Zrobiła zaciesza na mordzie a ja a ten gest pomerdałem nie spokojnie moim czarnym ogonem. – A co on tu tak właściwie robi? – Mruknęła i usiadła przy komputerze.
- Ej pozwoliłam ci wejść na moje konto? – Niebieskooka uśmiechnęła się i włączyła profil „Klaudia”, po czym mym oczą ukazał się…
- Itachi? Sasuke? Co tu się do cholery dzieje? – Byłem naprawdę w szoku.
- Wyjaśnię ci wszystko za chwilę… Teraz muszę coś znaleźć… O mam.. – Dziewczyna uśmiechnęła się i nacisnęła na ikonę na pulpicie z wielkim „O” – Opera… – Skrzywiła się… – No dobra… – Weszła na Google i wpisała słowo „Portale” odwróciła się do mnie przodem i rzekła…


Narrator:


 W czasie, gdy nasza „kochana^^” trójeczka omawiała plany rozwoju sytuacji i w miarę logicznego wytłumaczenia co, gdzie i jak i w ogóle w miarę tłumacząc Madarze dlaczego jest w świecie ludzi a nie w swoim. W wiosce liścia trwała potężna i krwawa walka.
- ~ Nie rób mi krzywdy… ~ – Rozkazał swemu demonowi Naruto.
- ~ Uhh.. Spoko… – Odparł demon i zaczął się śmiać… – Nic mnie nie zniszczy… Nawet pieczętowanie nic wam tu nie da… – Lis zarechotał paskudnie z tyłu na jego dolnej części ciała pojawił się dziesiąty, złoty ogon, który był inny niż reszta ogonów^^.
***
 W Yuki-gakure dokładniej w gabinecie rozbrzmiewała dosyć głośna kłótnia.
- […]Sasuke, Itachi, Kushina, Suigetsu i Jugo idziecie do wioski ukrytego liścia. A i macie mało czasu… macie 10 dni by wrócić żywi… – Syknął rudowłosy mężczyzna ubrany w czarne kimono. – Macie dorwać Uzumaki’ego i Madare.. – W szarych oczach samsary pojawiła się złość.
- Ale szefie… – Długowłosy nie skończył.
- Dowidzenia… – Warknął i wywalił wszystkich za przeproszeniem na zbity ryj.
***
(UWAGA NIE UMIĘ PISAĆ SCEN WALKI… Więc nie bić mnie^^)
 Ich oczy spotkały się na chwile a później brzdęk metalu uderzył o siebie. Lis patrzył na wszystko z góry i śmiał się wraz z blondwłosym chłopcem.
- Lubię cię Kyuubi… – Stwierdził dzieciak uśmiechając się szeroko.
- Ja ciebie też… – Zastanowił się i dodał. – …Mały. A właśnie Naruto-kun nie widzę nigdzie Madary… – Ryknął wściekle a jego tęczówki przybrały kolor jasnego-bordu. Ryk był tak głośny i silny, że zaczęły walić się góry a rzeki pękać. – Zerwij pieczęć… Nie bój się nic ci się nie stanie. – Blondynek uśmiechnął się i zerwał szybkim ruchem pieczęć więżącą ciało lisa w ciele Uzumaki’ego… I nastąpiła cisza… I… Nicość…
***
- …Więc twierdzisz Ada-san, że ktoś wpakował mnie do waszego świata specjalnie? – Zapytał i spojrzał na niebieskooką dziewczynę, która przytakiwała mu ruchem głowy. – Ale jaki miał by w tym cel? – Żółtooka westchnęła i zaczęła monolog:
- Nie wiem… Ale może chodzić tu o Kyuubi’ego albo o Naruto… – Mężczyzna wzdrygnął się, co nie uszło uwadze Klaudii. – A tak właściwie co cię łączy z tym blondynkiem? – Mruknął a w oczach dziewczyny coś błysnęło^^. Mężczyzna o smoliście czarnych włosach spojrzał z niepewnością na dziewczyny.
- My jesteśmy… Parą. – Czarnowłosa uśmiechnęła się a Ada-san się skrzywiła. – Powiedział
- Klaudia-kuuuuuun zobacz co ja mam…
 Do wyżej wymienionego pomieszczenia wparowała dziewczyna o błękitnych włosach i złotych oczach. – O witaj Madara Klaudia-kun.. Mam prośbę pożycz mi Ma… – Urwała gdy uświadomiła sobie, że w pokoju jest nie kto inny, jak… – Klaudia skąd masz takiego wypasionego „Madare”. On wygląda jak żywy…
- Ale… – Zaczęła dziewczyna ale niebiesko włosa jej przerwała.
- …To jest lalka? – Zapytała. – Czy misiu? A może to manekin?
- Jestem prawdziwy… – Uśmiechnął się mężczyzna do dziewczyny, która miała szok wypisany na twarzy.
- Eeee… – Złotooka dziewczyna z niebieskimi włosami pokręciła głową.
- Cholera jasna! Jak nie Inu-Yasha to… Naruto… Kurcze noo! ~ Czy Klaudia chcę nas pozabijać…?! ~ – Jęknęła w duszy i dodała. – Trzeba by go wysłać z powrotem… – Zamyśliła się na chwilę Bo… – …Bo w przeciwnym wypadku ona wróci… – Dziewczyna drgnęła mimowolnie a z jej oczu zaczęły sączyć się łzy, które opadły z policzków na ziemie, zaś ona sama opadła na czarny dywan, zanosząc się spazmatycznym szlochem. – Ona… Wróci! I zniszczy nas…
- O co jej chodzi? – Zapytał mężczyzna i oparł się o ścianę i spojrzał na spłoszoną dziewczynę z przekąsem.
- Chodzi jej o strażniczkę… Namae* – Powiedziała dziewczyna podchodząc do klęczącej dziewczyny. – Nasza trójka.. To znaczy ja Ada i Paulina-chan… – Mówiąc to czarnowłosa uklęknęła przy niebieskowłosej i przytulała ją do swej piersi. – Aya, Kushina, Kimiki i Namae. Cztery strażniczki stojące po to, by chronić świat anime, ludzi, iluzji i Mangi.. Każda z nas ma mam przydzielone inne zadanie. Ja pilnuję świata „Mangi”. Aya(Ada^^) pilnuję świata iluzji, Namae(Aśka) pilnuje świat ludzi a Kimiki(Paulina) świata Anime. – Mruknęła cicho po czym wyszeptała niebieskowłosej coś do ucha i ta zemdlała.
- Dlaczego ją uśpiłaś? – Zapytała Aya i zamrugała nieznacznie oczami.
- Nie ważne… – Wyszeptała Klaudia i uniosła swoją kuzynkę i położywszy ją na łóżku rzekła stanowczo.– Aya… – Jej głos zmienił się na lodowaty, niczym chłodny powiew wiatru w zimowy dzień.
- h-h-hai… – Zająknęła się dziewczyna.
- Sprawdzisz gdzie będzie następny portal? – Złotooko zapytała.
- Tak jest… – Zniknęła przy komputerze…
- Chcesz coś pić…? – Spytała i uśmiechnęła się do czarnookiego mężczyzny stojącego pod ścianą.
- Hmm… Tak…
- A co?
- A obojętne. – Wzruszył ramionami i zamerdał ogonem.

A na dworze zapadł zmierzch…
__________________________

I co podobało się?

************

Namae* – To z japońskiego: „Imię” ^ ^…






Kimiki-kun..(Znaczy ja^^)

Aya-san. >DD.

Kushina-sama..

 Namae-sama^^..

poniedziałek, 14 września 2009

Rozdział: 12.

Mafia!!

Jak by było, gdyby mnie nie było, jak by to było gdyby się nie wydarzyło, co by się zmieniło, co by się skończyło, bo jak by to było, gdyby mnie nie było. Jak by było, gdyby mnie nie było, jak by to było gdyby się nie wydarzyło, co by się zmieniło, co by się skończyło, bo jak by to było, gdyby mnie nie było?
 Nie wiem, co ten tekst ma wspólnego z poniższym tekstem ale… Hym.. hym podoba mi się^.^

Odpowiedzi na komy..:
Anonimowy – Cieszę się, że ci się moje opowiadanko podoba :)).
Susek_U – Też mnie to ciekawi…
Agii-chan – Nie sorrka mam inne plany co do młodej Haruno^^ ;D :D a mówi o tym poniższy tekst >DD;***

Dedykacje:

Susek_U.
Lloyd-sama.
i… Dla^^
AJEMPIEKUO
…******…


Naruto


 Chodziłem sobie po magazynie gdy nagle zobaczyłem ciało. Ciało dziecka. Dziewczynka. Szybko ruszyłem w stronę dziecka. Była to nie wielka niebieskooka dziewczynka z lekko różowymi włosami, bardzo przypominała mi Sakure. Ona sama spała. Powąchałem dziewczynkę, która najwyraźniej bała się czegoś strasznie. Po chwili stwierdziłem, że to Sakura. Objąłem ogonem śpiące ciało dziecka ta zaś wtuliła się we mnie i spała dalej.


Madara:


- ~ O cholera…! Gdzie ja jestem? ~ Wokół mnie mnóstwo zwierząt.
- Mamo chcę mieć tego! – Zwróciłem głowę w stronę dziewczyny, która aż się paliła, żeby mnie wziąć z tego dziwnego, jak dla mnie miejsca.
- Jesteś pewna? –rudowłosa kobieta spojrzała na mnie sceptycznie.
- Taaaaaaakkk! – Krzyknęła dziewczyna i uśmiechnęła się. Jakiś stary facet wytargał mnie z klatki za łeb.
- To będzie dziesięć Jenów. – Kobieta podała mężczyźnie pieniądze i wyszliśmy z
- ~ O Boże!! Schronisko?! ~ – Już wiedziałem, że to nie Konoha, że to nie był nawet świat ninja!
- Ohayo Ada-san… – Poderwałem głowę i spojrzałem na zielonowłosą dziewczynę, która z głupawym uśmiechem na twarzy oczekiwała na…
- Cześć Klaudia-san.. – Właśnie na nią – Dzień dobry pani Halino..
- Witaj Ada-kun. Co u ojca? – Mruknęła i weszła do jakiegoś pojazdu.
- Dobrze a u pani męża?
- Ehh… Też dobrze. Mafia się „praca” się rozwija^^… – Rudowłosa uśmiechnęła się i zapięła pasy.
- Idziemy gdzieś? – Zapytała zielonowłosa dziewczyna.
- Wybacz ale dziś nie mogę… „mam robotę do zadławienia…” – Odparła i spojrzała na mnie moja nowa pani.
- Spoko… – Zielonowłosa uśmiechnęła się i poszła w stronę swojego domu.
***
 Dotarliśmy do dużej rezydencji. Weszliśmy do domu. Dziewczyna wzięła mnie na ręce i poszła na piętro.
***
  Spałem na łóżku dziewczyny. Duży niebieski pokój, łóżko ciemno brązowe i tego samego meble.
-Proszę! Nie…! Z-Zostaw!! – Dziewczyna załkała. Ten płacz obudził mnie. Spojrzałem na dziewczynę, przeciągnąłem się i podszedłem do niej. – Aaaa!! Nie rób! – Usiadła na łóżku gwałtownie i rozejrzała się po pokoju.
- Jest 3:45… – Dziewczyna spojrzała na mnie a ja spojrzałem na nią. Była sparaliżowana. – Hej jestem Madara Uchiha… – Uśmiechnąłem się.
- Eeeeeeeeee…?! – Pisnęła i zemdlała. Nie byłem zdziwiony. Wstałem z łóżka i podszedłem do okna. Usiadłem na nim i spojrzałem w księżyc. Pełnia.
***
  Gdy dziewczyna obudziła się rano, natychmiastowo się poderwała i stanęła w pozycji „atak/obrona.”.
- Hejka.. – Uśmiechnąłem się do długowłosej dziewczyny.
- Aaaaaaaaa!! – Pisnęła dziewczyna. Podszedłem do łóżka, na którym siedziała. – JESTEŚ UCHIHA MADARA!!!! – Zapiszczała. Spojrzałem na nią i pokiwałem powoli głową – Boże jak się tu dostałeś?
- Eee.. Też chcę się tego dowiedzieć.
- Hmmm… Jesteś w prawdziwym świecie, nie wiesz jak się tu dostałeś. – Odsunęła się ode mnie i zapytała. – Ile ty masz właściwie lat?
- Coś około…106.. Już sam przestałem liczyć… – Dziewczyna uśmiechnęła się.
- Klaudia-san… – Usłyszeliśmy głos zza drzwi. – Ada-san do ciebie, może wejść?
- Kto to? – spojrzałem na dziewczynę.
- Moja matka…– Szepnęła. – Do szafy!! – Pisnęła i wepchnęła. Tak dosłownie wepchnęła mnie do szafy. – Już może wejść…! – Krzyknęła.
***


Naruto:


- Najuto-kun?! – Pisnęła dziewczynka tuląc się do mnie. Nie byłem już lisem.
- Słucham? – Spojrzałem na dziewczynkę, która siedziała mi na baranach.
- Lubiś mnie? – Zapytała z szerokim uśmiechem.
- Tak… – Dziewczynka kwiknęła wtulając się we mnie mocniej. – Co się stało?
- 16ludziów.. Okjązili naś.. – Kami-sama jak ja nie cierpię takich akcji. Zamknąłem oczy. – Ninjutsu sztuka lotu… – Złożyłem pieczęć. – Trzymaj się mocno.. ~ Nie mam zbyt dużo czasu… ~
- Hai… – Uniosłem nas na mych plecach pojawiły się skrzydła.
- Trzymaj się… – Krzyknąłem i zrobiłem Rasengana. Niebieska kula, zaczęła kręcić się co raz szybciej i szybciej. – Rasengan!! – Wrzasnąłem i uderzyłem z całej siły w budynek mafii po czym owy budynek rozsypał się na części pierwsze. Odskoczyłem do tyłu, po czym użyłem techniki katon Goukakyuu jutsu. Zniknąłem na chwilę, by zostawić małą Haruno w bezpiecznym miejscu. – Zostań tu… Jak by się coś działo uciekaj, rozumiesz? – Pokiwała głową. Stanąłem wyprostowany, poczym zniknąłem w dymku, żeby mu po chwili stanąć w epicentrum walki. Nie wiem, skąd się wzieli ninja piasku. Ale raczej nie powinno mnie to obchodzić. Kazekage. Walczył z jakimś mężczyzną w zielonej masce psa. Wypuściłem całą chakre, by Kyuubi mógł się zabawić… – Żegnaj wiosko!


Narratorka:


  Krzyknął a ciemnoczerwona czakra obwinęła jego ciało. Pierwsze dwa ogony: jeszcze rozpoznaję kto jest przyjacielem a kto nie. Trzeci ogon: zaczął przestawać kontaktować kto jest kim. Od czwartego do piątego ogona: nie rozpoznaję nikogo, skóra schodzi z jego ciała, także widać gołe mięśnie. Od szóstego do ósmego: Pojawia się szkielet lisa o dziewięciu ogonach. I… Dziewiąty ogon: ciało demona pokrywa sierść, na spojówce oka zaczęła tworzyć się tęczówka, które zaczęły robić się coraz bardziej czerwone a na koniec ujawniły się czarne, pionowe źrenicę…
…******…


Matka dała mi dostęp do neta^^…

ZABIJECIE MNIE^^…

W następnym części postaram się wyjaśnić dlaczego Madara jest w naszym świecie xD… Ale nie obiecuje :))


 
Madara.. ;*
Naruto;33333..
Naruto jako lisek xD
 
Madara, jako kot xD.


środa, 9 września 2009

Rozdział: 11.

 Śpij dziecino śpij…
Albo chodź, przytul mnie,
albo odejdź i przebacz
i niech stanie się to tu i teraz.
Albo teraz i już
kiedy niebo cię zsyła…
...******...


Madara (Kilkanaście godzin wcześniej..)


 Gdy mój uroczy blondasek składał raport z misji, w tym czasie ja kończyłem poprawki mojej zniszczonej maski. Tak, tak… Nadal nikt nie wie jak wygląda moja twarz. No może z wyjątkiem: Itachi’ego, mojego aniołeczka oraz Kyuubi’ego. Moje przydługie, czarne kosmyki włosów przysłoniły mi oczy. Poczułem, jak czakra mojego liska muska moje plecy. Uśmiechnąłem się, gdy skończyłem rysować czarnym atramentem, śliczny wzorek. Spojrzałem na pomarańczową, piękną maseczkę..^^.
- No nareszcie jesteś… – Mruknąłem pod nosem i przyciągnąłem Naruto do siebie. Usiadł mi na kolanach bokiem. Polizałem go po ustach, także po chwili jego malinowe usteczka rozchyliły się a ja mogłem śmiało wsunąć mój język w jego usta. Lewą rękę wsunąłem pod jego czarno-zieloną koszulkę przejechałem szczupłą, piękną(^^) dłonią po jego delikatnej klatce piersiowej.
- Ma… Madara…-… …-S-san. – Wydyszał. – M-mamy m-misje w… w K-K-Konoha! – Pisnął cienko gdy moje palce wkradły się pod jego bokserki.
- Dobrze ale daj mi się sobą nacieszyć… – Mruknąłem kładąc go na świeżej tatami.
***(Teraźniejszość…^^)
 Biegliśmy już jedenaście godzin w zupełnej ciszy.
- Ej… Pantera… – Odezwał się lis.
- Co? – Mruknąłem tylko po czym spojrzałem na siedemnastolatka..
- Kochasz mnie? – Wyszeptał blondasek.
- Nie zadawaj głupich pytań – Stanęliśmy.
- Co jest? – Zdjąłem swoją pomarańczową maskę a jego odchyliłem ledwo widocznie jego i pocałowałem go delikatnie.
- Pośpieszmy się – Rozkazałem. On uśmiechnął się zakrywając twarz lisią maską. Bo w końcu to misja.. Nie…?
***
 Dotarliśmy do wioski po jakimś tygodniu. Noc, pełnia. Wiedziałem, jak pełnia działa na Naruto. Trzy miesiące temu blond włosy „lekko” się wkurzył. Mówiąc „Lekko” miałem na myśli to, że rozwalił sześcioma ogonami* wioskę trawy na łopatki. Zawiązałem mu przepaskę na jego wściekle czerwone oczy.
- Kyuubi no Youkou.** spokojnie.. – Lis uśmiechnął się słysząc końcówkę. Zdjąłem maskę i ubrałem ochraniacz na czoło. – Jak będziesz grzeczny to nakłonię Uzumaki’ego by cię uwolnił. – Weszliśmy do Konohy.


Narratorka


 Szósty Hokage spojrzał w niebo. Była już 23:45, a on? Nadal siedzi nad papierami w biurze. Spojrzał w okno a po sekundzie syknął cicho widząc kogoś w drzwiach. Czerwień jego tęczówek sprawiała, że serce nie jednej osoby zamierało na długo. Mężczyzna przełknął z trwogą ślinę i zapytał.
- Czego chcesz?
- Więc pamiętasz mnie bracie. – Mężczyzna w białym płaszczu spojrzał z niepewnością i zapytał ponownie.
- Czego tu szukasz? – Jego ton był jadowity jak u węża.
- Nie tym tonem… – Syknął. – A co do pytania. – Czerwień Sharingan’a błysnęła złowrogo. – Nie domyślasz się? – Oparł się o ścianę, także jego ciało jeszcze bardziej spowił mrok.
- Kyuubi… – Mruknął zdezoriętowany.
- Właśnie.. – Szalony, perfidny śmiech przedarł powietrze. Blondyn zamknął oczy.
- Co z Namikaze Naruto?
***
Dwoje ANBU szło ulicą Konohy.
- Lisie? - Mruknął tonem „zaczynam się bać.(^^)”. Lis zdjął szybkim ruchem opaskę. – Nie rób.. Nie wolno ci!!
 - Zamknij się Madara. Nie będę patrzył w niebo. - Uśmiechnął się Kyuubi chamsko. Czarnowłosy spojrzał krytycznie na swojego uke, który nie do końca był sobą. Działanie księżyca było dziś szczególnie silne. Ale teraz przejdziemy się do biura w którym byli szósty i tajemniczy gość.
 ***
Mężczyzna spojrzał pytająco na niebieskookiego blondyna, który z przerażeniem patrzył.
 - …Nie zrobię tego.. Nie zabiję wła.. Własne... – Zamknął oczy i skończył. – Nie zabiję własnego kuzyna!! – Wysyczał wściekły.
 - Słuchaj gnoju – Syknął zły a sharingan zawirował. - On jest w wiosce.. - był zły.
- A co mnie to obchodzi…
 - Chcesz heroinę... Czyż nie? – Mruknął z lodowatym uśmiechem…
- H-hai…
- A poza tym chciałeś mocy Kyuubi'ego.. Nie prawdaż?
- Taak… – Uśmiechnął się czarnooki wyłączając Sharingan.
- No więc… wiesz co robić… – Blondyn westchnął i przytaknął ruchem głowy.
***
 Madara przystanął na chwilę zmienił się w kota. Blondyn zdziwiony zapytał.
- O co się… – Nie skończył kot wskoczył na chłopaka, który stał przednim . Blondyn zmienił się w liska.
- Purrr… Purr?!1
- Mrr.. Miał!!2
- Purrr! Purrrr!3
- Mrrrrr.. Miał, miał!!4 – Miauknął i wskoczył na lisa, który pisnął cienkie „puuurrrrr!” i zachwiał się niebezpiecznie i runął jak długi na ziemie. Madara zarumienił się i polizał chłopaka za uchem. Lis zamruczał się i spojrzał neko***. Kociak uśmiechnął się co wyglądało naprawdę komicznie. – Mrrr… Miał mrrrr.5
- Meff… Puurrr purrr?6
- Miał7… – Uśmiechnął i błysnął ząbkami po czym pognał jak idiota przed siebie lis pobiegł za nim.
***
 Kot powiększył się dwukrotnie stając się jednocześnie dużą, przerażającą panterą. Mężczyzna stojący na warcie przy magazynie z bronią. Spał. Lisek uśmiechnął się słodziutko po czym wbiegł do środka. Pantera skręciła w drugim kierunku. Czarny kot otworzył łapą drzwi i…
***



Pain


 Siedziałem w biurze.
- Ehh… ~ Ciekawe jak sobie radzicie… ~ – Spojrzałem w księżyc. – Nie jest dobrze.. – Zamknąłem oczy. – Pełnia mała to.. Księżyc jest czerwony… – Zlękniony wszedłem na nie wielki balkon. – Czerwony księżyc… To może oznaczać..
- Pain kochanie wracaj do domu…
- Kochanie przecież wiesz, że nie mogę… – Przeczesałem dłonią jej niebieskie kosmyki i ucałowałem ją w czoło. – Zaraz przyjdę…
- Pain?
- Tak.
- Kocham cię…
- Ja ciebie też. – Wziąłem nie wielki stos papierów i zamknąłem za sobą drzwi. Ruszyłem za żoną.
***


Narrator


 Madara otworzył swoje oczy. Poczuł, że jest gdzieś zamknięty.
- Miał?8 – Miauknął i przeciągnął się ale uderzył swoim kocim łebkiem o coś zimnego i… I cholera jasna! Metalowego. Rozejrzał się i stwierdził, że jest w klatce. – ~ O cholera co ja robie w klatce…? ~ – Warknął ze wściekłością kilka przekleństw w kocim języku. Rozejrzał się po pomieszczeniu i zastanowił się gdzie jest jego „lisek xD”
***

Naruto


 Chodziłem sobie po magazynie gdy nagle zobaczyłem ciało. Ciało dziecka. Dziewczynka. Szybko ruszyłem w stronę dziecka. Była to nie wielka niebieskooka dziewczynka z lekko różowymi włosami, bardzo przypominała mi Sakure.
…******…
Nie wiem, kiedy news. Wczoraj dostałam: +2 i niestety ma szlaban==

__________________________________
sześcioma ogonami *



Youkou**( Szczerze mówiąc znalazłam tylko to: )
Samo słowo Youkou może oznaczać "promień słońca".
Neko***. – Kot =^.^=
____________________________________
- Purrr… Purr?!1 – Co do… cholery?
 - Mrr.. Miał!!2 – Zmieniłem cię w lisa.
- Purrr! Purrrr!3 – Jak ja do cholery mam! Mam wrócić do swojej ludzkiej postaci…!!
- Mrrrrr.. Miał, miał!!4 – Do swojej wrócisz gdy ja wrócę do swojej.
– Mrrr… Miał mrrrr?5 – Ścigamy się?
- Meff… Puurrr purrr?7 – Tak! Tak! Tak do magazynu z bronią
- Miał8– Okay start.
- Miał?9 – Gdzie ja jestem? O.o…
_________________________________________


Brak Foto xD

sobota, 5 września 2009

Rozdział: 10.

Rozdział: 10.
Krzyk w cieniu prawdy…
Nigdy nie kończący się sen, sen o tobie,
Wierzę, otrzymuje oznakę od ciebie,
dziś wieczorem potrzebuje ukryć też moje uczucia,
jak ty to robisz i chce być z tobą.

Odpowiedzi na komentarze.
Susek_U. – Zobaczymy *Gwiazdki w oczach*

______________________
Uwaga notka zawiera ostry sex xD. Najprawdopodobniej gwałt.
ItaSasu.
i… Niespodzianka.^.^.
SuiKushi.

…******…
- Co jest. – Pomarańczowa maska została zdjęta a czarnowłosy pocałował swojego ukesia.
***


Itachi


 Siedziałem na łóżku a w moich dłoniach spoczywał kubek z gorącą czekoladą.
- Itachi..? – Usłyszałem głos mojego braciszka, który patrzył na mnie.
- O hej… – Uśmiechnąłem się i przyciągnąłem go do siebie i delikatnie pocałowałem go.
- Co robisz? – Jego powieki opadły a on sam poddał się temu u czuciu. Rozchyliłem jego wargi własnym językiem i wsunąłem do nich własny. Wyczułem, że jego ciało drgnęło nie bezpiecznie. Uśmiechnąłem się i zacząłem delikatnie i czule gładzić jego policzki od wewnątrz i trącać język. Położyłem go na kołdrze i rozchyliłem jego nogi nieco szerzej. – Nie chcę.. – Zapiszczał.
- A dlaczego? – Spojrzałem i położyłem się obok niego.
- A dlaczego ty tego chcesz?
- Bo cię kocham. – Zarumienił się i przymykając oczy wtulił się we mnie. Tak po prostu. – Ale poczekam… – Przytuliłem go do siebie. Zasnął. – Kocham cię… – Musnąłem jego czoło. Za to do mojego pokoju wparował… – Pain? – Zdziwiłem się szczerze. – Co ty tu robisz?
- O hej… Nie przeszkadzam? – Uśmiechnął się. W środku mnie się gotowało. Ale cóż miałem począć. Wysunąłem się z ciepłego uścisku mojego brata a wstając wziąłem i ubrałem czarną koszulkę z emblematem mojego klanu. Wyszedłem z pokoju. – Masz geninów do odebrania. – Rudzielec spojrzał na mnie i zaśmiał się. Załamałem ręce.
- Dobra. Gdzie i o której?
- Jutro godzina 14:00 u mnie w gabinecie. Pasuję ci? – Zapytał cicho.
- Taak! ~Czyli mam być o 12:00~ – Dodałem w myślach.
***


Sasuke


 Otworzyłem leniwie powieki. Nie wiem ile spałem ale chyba długo, ponieważ na dworze było już ciemno. Wstałem z ciepłego wyrka. Ubrałem szlafrok, który należał do mojego Aniki*. Był oczywiście przydługi więc zaśmiałem się cicho. Wyszedłem z pokoju na długi korytarz w dużym pokoju paliło się mdłe światło. Miałem wrażenie, że Itachi śpi. I co się okazało? Spał, spał jak małe dziecko. Przykryłem go kołdrą i poszedłem po książkę do biblioteczki.
***


Itachi


Wybacz mi, że cię skrzywdziłem, wybacz, że cierpiałeś, że… Cię kocham.


…Sasuke.
***
- Aaaaaaaaaaa!!!! – Wrzasnąłem i spadłem z kanapy. – Kurwa mać! Kto zgasił światło?!
- Itachi… Ehh.. Niezdara z ciebie.
- Sasuke! Ty wyłączyłeś światło. – Usłyszałem kroki mojego ototo. Wsunął swoją czarną łepetynę pod kołdrę i pocałował mnie czule i z szeroki uśmiechem powiedział.
- Aniki masz dziesięć minut do odebrania drużyny..
- CO TAKIEGO!! – Wrzasnąłem to tak głośno, że sąsiedzi na drugim końcu wioski zapewne mnie słyszeli. – To która godzina? – Zapytałem ciszej.
- 11:58… Już: 59. – Uśmiechnął się. A ja w trybie ekspres lotek, zacząłem się ubierać. Czarna bluza, granatowa kamizelka z ornamentem białego płatka śniegu oraz czarne jak moje włosy i oczy spodnie na nogach miałem szaro-zielone trapery z kożuszkiem w środku. – Ile mam czasu?
- 30sekund.– Zrobiłem szybkie dwa znaki i… Puff!!
***
- Dzień dobry.. Hehe… – Zaśmiałem się nerwowo, gdy pomarańczowe tęczówki mężczyzny spoczęły na mnie.
- O jesteś.
- Hai… – Uśmiechnąłem się.
- To twoja drużyna. – Do gabinetu zostały wprowadzone trzy osóbki. Pierwszą osobą była dziewczyna. Miała długie, do pasa brązowe włosy, ciemno-zieloną, polarową bluzkę oraz długie, czarne getry. Drugim osobnikiem był niziutki blondynek o szkarłatnym spojrzeniu. Ubrany był w białą bluzę z kapturem i zielone spodnie. Ostatni chłopak był szatynem o szarych oczach. Jego strój zdziwił mnie. Długa zielona bluza miała białe płomienie, ale gdy spojrzałem nieco niżej to skrzywiłem się, ponieważ chłopak miał pomarańczowe spodnie. – … To jest Shiawase,
- Miło mi Itachi… – Uścisnąłem jej dłoń.
- To Sebastian.. – Spojrzałem szatyna i zrobiłem ten sam gest co z dziewczyną. – A to… Hitachi – Uśmiechnąłem się do chłopaka ale on odparł mi zimnym spojrzeniem.
- Dobra dzieciaki chodźcie za mną… – Zrobiłem zaciesza na mordzie i wyszedłem z gabinetu rzucając krótkie „Sayonara…”. Dzieciaki poszły za mną.
***
 Siedzieliśmy w kawiarni. Kupiłem dwunastolatką czekoladę na ciepło a sobie kawę.
- No dobra… Opowiedzcie coś o sobie.
- A może pan coś osobie opowie? – Szatynek zmrużył oczy.
- Ja? No dobrze. Jestem Itachi. Itachi Uchiha. Moje imię oznacza „Łasice, która przynosi śmierć**” Kiedyś byłem ANBU Konohy, teraz mieszam w Yuki-gakure. Co lubię a czego nie… Hmm.. To zostanie moją słodką tajemnicą. Co do Hobby Hmm… Mam ich mnóstwo. Cóż..
- Czemu pan odszedł z Konohy? – Rzucił jakby nigdy nic szatyn.
- Ehh… Nie wiem czy słyszeliście o masakrze zafundowanej przez najstarszego syna Fugaku Uchihy…?
- Ja słyszałem. – Warknął blond włosy.
- Ja też coś słyszałam, że w trakcie rzezi na klanie zostało wybity ponad 1000 osób + strażnicy. Potem się okazało, że… – Dziewczyna zamilkła uświadamiając sobie co to właściwie oznacza. – Czy to Pan ich zabił?
- Taak..
- O kurwa… – Wyszeptał szatyn, ale ja to usłyszałem.
- Sebastianie…
- Tak?
- Nie przeklinaj nawet w myślach… Bo te też znam.
- A-Aha! – Pisnął.
- Dobra niech teraz reszta się przestawi zacznijmy odcienie Shiyawase.
- Jestem Shiyawase. Moje imię oznacza „szczęście”. Lubię… – Dziewczyna cała czerwona na twarzy patrzyła na czerwonookiego. – Łiiiiii! Marze o tym, że by… – Ponowny pisk wydobył się z ust dziewczyny.
- Dobrze a nienawidzisz..?
- Sebastiana! =.=…
- ~ Heh… Widzę, że dziewczęta bardziej interesują się chłopcami, niż treningiem ~ – Pomyślałem i uśmiechnąłem się.
- Dobra.. U, u, u! Teraz ja, ja, ja… – Piszczał szarooki.
- Proszę…
- Jestem Sebastian. Lubię ramen. Czego nienawidzę? nienawidzę trzech minut gdyż trzeba tyle czekać na ramen. Moje Hobby to jedzenie … ramen’u.. Co do marzeń. Chcę być Raikage***.
- ~ Taa będzie ciekawie^.^ ~
- No a ty? – Zwróciłem się głowę w stronę blondyna.
- Nazywam się Hitachi Mikane… Nienawidzę wielu rzeczy i niczego specjalnie nie lubię. Nie mam marzeń, bo żyję rzeczywistością. Zamierzam wskrzesić mój klan i zabić pewną osobę… – No to mnie kurwa wryło. Druga kopia mojego ototo…
- A-Aha… Dobra dzieciaki jutro spotykamy się na polu treningowym numer „11”. O godzinie: 5:00
- Hai!
- I najlepiej nie jedźcie śniadania. – Uśmiechnąłem się i zniknąłem w kłębach dymu.
***
 Wszedłem do domu, od razu spostrzegłem mojego słodkiego ototo.
- Co robisz? – Czarnowłosy pisnął i podskoczył. Uśmiechnąłem się do niego i rozpuściłem moją długą, czarną kitę włosów.
- Itachi.. Ja… Znaczy… Eeeeee… – Pisnął cienko a ja spojrzałem w jego czarną, bezdenną otchłań oczu.
- Co chciałeś zrobić? – Chłopak siedział na fotelu a ja stałem za nim.
- Ja?! Nie, nie nic!! – Zaczął piskliwie. – Ja tylko… eee! Nie powiem ci, że uczę się gotować…
- Aha… – Uśmiechnąłem się i pocałowałem go. Nie opierał się. Książka, którą miał w ręce została położona na stolę. Chłopak odwrócił się do mnie przodem i zarzucił mi ręce zaszyję. Rozchyliłem jego usta własnym językiem po czym wsunąłem go i zacząłem badać wnętrze. Jego ręce zaczęły błądzić po moich plecach. Zdjąłem jego biały polar. On zaś zaczął całować moją szyję. Mój brat zaczął rozpinać czarną bluzkę z długim rękawem. Wziąłem mojego brata na ręce i poszedłem z nim do pokoju. Poczułem, że się napina. – Spokojnie.. – Powiedziałem i delikatnie zaczynam kąsać jego ucho. Poszliśmy do pokoju. Położyłem go delikatnie na białej oraz czystej pościeli, po czym zjechałem językiem na szyje, z a z niej na sutki.
- Itachi… C-co kombinujesz? – Sasuke wydał z siebie zduszony jęk, gdy zacząłem masować i ssać jego sutki.
- Nie bój się… – Uśmiechnąłem się i pocałowałem go namiętnie. Moimi szczupłymi palcami delikatnie przejechałem po jego czułych i delikatnych sutkach.
- Ahhh! – Głośny jęk wydostał się z ust, gdy tylko odsunąłem twarz od twarzy mojego młodszego braciszka.
- Ko… – Zjechałem na jego szyję robiąc mu malinkę w tym miejscu. – cham… – Zjechałem na jego brzuch a moje dłonie ulokowały się na jego rozporku ale nic nie robiły. On pisnął cienko czując moją dłoń na jego skarbie. Wysunąłem język ust i wsunąłem go w pępek mojego brata. – …Cię… – Dokończyłem i rozpiąłem ząbkami jego rozporek z ciemno-fioletowych spodni. Ukazała mi się stercząca erekcje mojego ukesia. Wziąłem ją do buzi i zacząłem ssać i lizać naprzemiennie. Mój czarnowłosy braciszek zaczął się wyginać w spazmach rozkoszy. Zamknął sobie usta ręką, ale ja odciągnąłem ją od jego słodkich usteczek mówiąc i całując tę właśnie kończynę. – Nie uciszaj się.. Chcę cię słyszeć… – Przymknął oczy jęcząc cicho. Po chwili mój braciszek doszedł w moich ustach.
- Kocham… cię… Itachi… Wiesz… – Uśmiechnął się.
- Wiem i… Ja ciebie też Idź spać… – Ubrałem mu piżamę i zgasiłem lampkę. – Idę się umyć. – Dodałem.
- Ja też czekaj! – Pisnął i pobiegł za mną.


Narratorka


 Gdy Itachi i Sasuke szli się myć to w tym samym czasie pewna spokojna, czarnowłosa młoda bo zaledwie siedemnastoletnia dziewczyna i Jinchuriki**** stała w ciemnej uliczce. Tylko jej długi czarny płaszcz dawał o sobie znać, że dziewczyna wciąż żyje. Jej oczy były wręcz fioletowe a jej skóra była biała, jak śnieg dokoła niej. Ta niska, niepozorna istota posiadała w sobie demona. Po policzku dziewczyny spływały łzy. Jedna, druga, trzecia i tak dalej, i tak dalej. Dla czego płakała? Cicho ktoś idzie!
- Słońce wracaj do domu… – Delikatny, męski głos sprawiał, że dziewczyna natychmiast się uspokoiła.
- Nie… – Wypowiedziała lodowato, nawet nie spojrzawszy w oczy chłopaka.
- Idziesz suko. Albo znowu ci to zrobię. – Jego ton zmienił się diametralnie. Z miłego stał się lodowaty. Przyparł dziewczynę do metalowych krat jakiegoś domostwa.
- Spier-da-laj! – Wy warczała zaciskając zęby.
 - Nie suko idziesz ze mną… – Warknął fioletowooki chłopak, na plecach miał narzuconą ciepłą, niebieską kurtkę. Po chwili pociągnął dziewczynę, która zaczęła się wyrywać. – Nie wyrywaj się. – W złotych oczach dziewczyny zebrały się łzy. Weszli do domu. Białowłosy pchnął dziewczynę na niebieską ścianę a po sekundzie znalazł się obok niej przygniatając ją całym sobą.
- Puszczaj! – Pisnęła dziewczyna czując jak chłopak rozchyla jej nogi i szybko w nią w nią wchodzi. Nie chciał by dziewczyna miała przyjemność ze stosunku. Po chwili chłopak doszedł w niej a dziewczyna opadła na chłopaka. – Jesteś … Naprawdę, cholernie chory – Uśmiechnęła się do niego. – Wiesz, lub nie ale i tak cię kocham… – Zasnęła wtulona w chłopaka. Fioletowe oczy spojrzał na dziewczynę ze zdziwieniem.
- Przepraszam… Za to co ci zrobiłem. – Wziął dziewczynę na ręce i zaniósł ją do ich sypialni. – Kocham cię.. – Szepnął rozbierając dziewczynę do naga. Gdy ją rozebrał i siebie też. Ubrał ją w czerwony stanik tego samego koloru czerwone spodenki. Białowłosy ubrał sobie jeansy. Po chwili chłopak wskoczył do pościeli.


…Zasnął.

…******…

 Nie bij cie mnie!! *Kryję się za sofą..^.^..* Ja to musiałam napisać Suigetsu jest Kawaii^.^!!
_____________________
Aniki* – Starszy brat.
Łasice, która przynosi śmierć**”– Znalazłam to tłumaczenie gdzieś tam w necie.
Raikage** – rai – Dosł.: Piorun. Kage. – Dosł.: Cień. Całe znaczenie to „Cień pioruna”(Chyba^.^). Jest to przywódca „Wioski Ukrytej Chmurach”.
Jinchuriki**** – Nosiciel/nosicielka demona.
______________________

>Hitachi.


Sebastian.


Shiyawase.


Pare fotek
(Narobiłam się, jak wół^.^)
1.
 

Suigetsu x Kushina(Fota 1^.^)
2. 


Suigetsu x Kushina(Fota 2 ;***)


3.
 
Suigetsu x Kushina(Fota 3^.^) 

1.
Itachi x Sasuke(Fota 1^.^)

2.
Itachi x Sasuke(Fota 2^.^)
  

 3.
Itachi x Sasuke(Fota 3^.^) 
 

wtorek, 1 września 2009

Rozdział: 9. – Part: 2. + Bonus xD

Rozdział: 9
Bracia. Nienawiść i mrok. Walka zaczyna się w mroku.
– Part: 2. + Bonus xD.
Całujesz moje oczy i kładziesz mnie spać.
To jest to, co przynoszę wam, to możecie utrzymać,
To jest to, co przynoszę wam, możecie zapomnieć mnie
Obiecuję odejść, dopiero co obiecują jedną rzecz,
Całują moje oczy i kładą mnie spać.
To jest to, co przynoszę wam, to możecie utrzymać,
To jest to, co przynoszę wam, możecie zapomnieć mnie
Obiecuję wam moje serce, dopiero co obiecują śpiewać,
Całują moje oczy i kładą mnie spać(…)

MadaNaru.=-^- ^-=
Odp na komy..
Agii-san nie bij *Kryje się pod ławką



…******…


Sasuke.


- Dobrze… –zamachnąłem się i…


Narrator:


 Naruto patrzył przez okno w pokoju Itachi’ego i rozmyślał. W pewnym momencie do pokoju ktoś zapukał.
- wejść… – Krzyknął.
- Naruto? – Czerwień sharingan’a rozbłysła w pokoju a zamaskowany spojrzał na blondyna. – Mogę wejść? – Zapytał zdejmując pomarańczową maskę z twarzy.
- hai…* – Powiedział cicho. Czarnowłosy podszedł do blondyna i wziął go na ręce, po czym pocałował go namiętnie. Blondyn uśmiechnął się i oddał pocałunek. Madara położył chłopca na pościeli i zaczął go powoli rozbierać. – Naruto?
- H-Hai – Mruknął i zamknął oczy.
- Chcesz tego? – Zapytał gdy rozsunął płaszcz.
- Tak… – Jęknął. Czarnowłosy uśmiechnął się i przejechał językiem po odsłoniętej szyi blondwłosego chłopaka. Mięśnie niebieskookiego napięły się a spodniach zaczęło robić mu się ciasno. Czerwony sharingan błyszczał dziko. Oboje byli podnieceni. Madara położył blondyna na łóżku, które stało obok okna. Zdjął z niego czarną koszulkę, palcami przejechał po miękkiej skórze blond-włosego. Językiem zjechał na pieczęć, która z szarej zaczynała robić się co raz bardziej czarna i czarna. Blondyn zacisnął dłonie na pościeli i syknął cicho.
- Przepraszam… – Rozpiął zębami spodnie lazurowookiego i zobaczył sterczącą erekcje blondynka.
- Nh.. Nic się niestało. – Poczuł ciepły oddech na swojej erekcji poczym wygiął się w lekki łuk. – Dotknij mnie… – Zażądał blondyn.
- Nie… – Odparł Madara. – Sam się baw… – Uśmiechnął się bezczelnie do blondyna.
- Co?! Orz ty…! – Spojrzał na mężczyznę błagalnie.
- Nie patrz tak na mnie – Zmrużył oczy, także stały się kocimi szparkami. Szesnastolatek zarumienił się i złapał drżącą dłonią za swojego członka. Po chwili z przymkniętymi oczami zaczął się „bawić”. Co chwila z gardła blondyna dochodziły ciche westchnienia i jęki. Madara patrzył w osłupieniu na blondyna. Po chwili poczuł jak podniecenie wypełnia jego ciało, gdy zobaczył jak blondyn wygina się w błogiej ekstazie. Nie wytrzymał. Podszedł do blondynka i klękając na podłodze wziął blondynowi do buzii. Jego ręce które przed chwilą miał na swoim penisie przerzucił na swój czarny łeb. Blondyn spojrzał na niego naćpanym wzrokiem i poddał się pieszczocie. Najstarszy** z klanu Uchiha ruszał głową szybko. – Ohh. Madara! – Wrzasnął na całe gardło i wygiąwszy się w łuk, doszedł w usta szkarłatowookiego(Już mi słów brakło ;D). Mężczyzna zamknął oczy i spił całą spermę.
- Odwróć się na brzuch. – Rozkazał mu. Blond włosy chłopak wykonał posłusznie polecenie. – Dobry chłopiec. – Uśmiechnął się szeroko i za pomocą jakieś techniki sprawił, że blondyn jęknął głośno a po jego udach spłynęła przeźroczysta ciecz.
- ~ On mnie przygotował? ~ – Zapytał sam siebie w myślach i po chwili pisnął cienko czując jak męskość najstarszego Uchiha wchodzi w niego delikatnie. – Aaah…! – Po chwili czarnowłosy delikatnie zaczął się poruszać. Po licu Naruto spłynęła jedna łza po niej druga i trzecia.
- Przepraszam – Wysapał z trudem, łapiąc oddech.
- Ohh! – Krzyknął i zajęczał. – Nie masz za co. Szybciej! – Przymknął oczy czując jak ekstaza rozchodzi się po jego młodym ciele. Czerwonooki zaczął pchać blondyna mocniej. – Aaaah! Aaaaah!! – Takie dźwięki rozchodziły się po pokoju a może po całym Akatsuki ( O.o). Po około dwudziestu minutach oboje doszli. Madara pocałował blondyna.
- Kocham cię… – Uśmiechnął się czule i zasnęli.
***


Sasuke


 Siedziałem w pomieszczeniu i patrzyłem na sylwetkę czarnowłosego mężczyzny. Spał spokojnie. Okład zmieniałem co dwadzieścia minut. Nie zabiłem. Nie miałem siły. Jugo, Suigetsu i Kushi przynosili mi jedzenie, zioła i świeżą wodę na okład.
- Ciekawe czy ty czujesz to co ja… – Zamknąłem oczy. Zasnąłem na siedząco.
***
 Obudziła mnie czyjaś obecność w pokoju. Otworzyłem oczy. Ziewnąłem.
- Hej… Sasuke… – Usłyszałem cichy ale stanowczy głos…
- Co jest Kushi?
- Obudził się…
- Kto..?
- Jak to kto Itachi.. – Otworzyłem szeroko oczy i wstałem.
- Gdzie on jest?
- Jugo przeniósł cię do mojego pokoju.. Nie cierpię miękkich łóżek.
- A… Aha..… – Westchnąłem.
- Siły masz?
- Taaa a co z Ita…
- Sasuke? – Usłyszałem delikatny głos mojego aniki.
- Itachi… – Uniosłem głowę. – Co tak stoisz… – Spojrzałem w radosne tęczówki mojego brata, który o kulach stał przy ścianie.
- Jestem medyczką.. Ale ten kretyn nie dał się tknąć.. – Zaczęła swój monolog. Itachi zrobił krok w moją stronę. – Jedyne co mi się udało wyleczyć to wada wzroku. No przynajmniej w 99%! – Zaśmiała się do mnie i do Itachi’ego. – Dobra spadam… – Uśmiechnęła się i wyszła. Itachi podszedł do mnie i musnął moje usta ciepłym oddechem. Przewrócił by się gdyby nie moja szybka reakcja
- Przepraszam – Złapałem brata za ramiona i postawiłem go z powrotem do pionu.
- Za co? – Zapytałem przytulając się do jego ciała.
- Za stracone dzieciństwo, za to, że kazałem ci mnie nienawidzić i za to… – Mówiąc „to” pocałował mnie. Nie wiedziałem co się zemną dzieje. To uczucie. Czułem je kiedyś. Czy to miłość?
***


Narrator


 Miesiące mijały. Pain, Konan, Madara, Sasuke, Itachi, Zetsu, Kisame, Jugo, Suigetsu i Kushi szli do byłej „wioski dźwięku”. Konan była w ciąży już szósty miesiąc. Stanęli Konan podeszła do swojego przyszłego męża i delikatnie go pocałowała.
- To tu… – Powiedział Sasuke.
- Wow! – Zapiszczała Kushina. Spojrzała na stare, poniszczone domy, rzekę w której się kąpała, jak była mała i las. Las, którego zawsze tak się bała. – Musimy odbudować wszystko. – Zrobiła zaciesz na mordzie i zrobiła technikę „przyzwania”. Przed dziewczyną stanął pięćdziesięciu metrowy koci demon.
- Sugoi…!
- Zamknij twarz Suigetsu.! – Zachichotała dziewczyna. – Kikiru… – Demon spojrzał na dziewczynę która darła się w bo głosy.
- Nie drzyj się tak… Ja słyszę… O co chodzi? – Kot miał szaro-czarną sierść, fiołkowe oczy, dwanaście pięknych ogonów, wielki dzwoneczek i duży niebieski kryształ na czole.
- Zmieć wszystko z powierzchni ziemi.
- Po co? – Zdziwiła się demonica ale po chwili przytaknęła i zaczęła „porządkować” okolicę. – Już…– Uśmiechnęła się i zmniejszyła do rozmiarów wilka. – Coś jeszcze?
- Tak… Idź znaleźć wodę i jedzenie. – Uśmiechnęła się czarnowłosa a my bierzemy się za robotę..
***
 Minął tydzień a pierwsze budynki już stały i oczekiwały na mieszkańców. W mieście zwanym Yuki Gakure no Sato***. Naruto w padł do pomieszczenia znanego jako gabinet.
- Shodaime-sama. – Powiedział zdejmując maskę lisa z twarzy. Rudzielec odwrócił się przodem do blondyna.
- Słuchaj…
- Tak panie? – Mężczyzna zaśmiał się.
- Naruto nie mów tak do mnie.
- O co chodzi?
- Masz misję z Panterą. Jakaś organizacja pod nazwą „Kirin no kin”**** rozprowadza to…– Rzucił pudełko z za strzykami.
- To są… – Obejrzał dokładnie pudełko, sprawdził skład chemiczny. – THC, który działa w połączeniu z szeregiem środków uspokajających oraz z dodatkiem kwasu kanabidiolowego i kanabichromenu oraz innymi substancjam – Przeczytał całość i odparł po chwili – To marichłana? –Zdziwił się blondas i oddał pełne pudełko mężczyźnie.
- Lisie…
- Hai…
- Ty i pantera udacie się do kwatery głównej w centrum Konohy. – Spojrzał na blondyna ruchem ręki rozkazał by podszedł. Chłopak zrozumiał polecenie i podszedł do mężczyzny. Rinnegan’owiec ***** podał blondynowi dwie, czarne opaski z wygrawerowanym symbolem liścia.
- Dla czego mi to dajesz? – Zdziwił się blondyn ale wziął opaski.
- Bo musicie być obywatelami.
***
 Lis i Pantera biegli już jedenaście godzin.
- Ej… Pantera…
- Co? – Mruknął tylko czarnowłosy i spojrzał na siedemnastolatka..
- Kochasz mnie? – Wyszeptał blondyn.
- Nie zadawaj głupich pytań – Stanęli.
- Co jest?


…******…

Znowu mnie zabijecie O.o…

Ludzie jak tam po Wakacjach? xDDDDD
__________________________
Hai* – Tak/Oczywiście.

Najstarszy** – W chyba ostatnie notce było, że siedemnaście a tu mi Suseke_U powiedział, że Madara ma coś około sety na koncie O.o…^^

Yuki Gakure no Sato***. – Dosł.: Wioska ukrytego śniegu^^.

Kirin no kin**** – Kirin Dosł.: Uderzenie pioruna/Piorun. Kin – Złoto.– Całe znaczenie oznacza.– Piorun złota^.^

Rinnegan***** – Rinnegan (jap. 輪廻眼? dosł. "oko Samsary") jest najpotężniejszą z trzech wielkich technik wzrokowych (jap. 瞳術 dōjutsu?). Rinnegan charakteryzuje się szarymi obwódkami wokół źrenicy oka.

 _______________________
Teraz zapodam wam coś od mojego spaczonego umysłu^^.

Moja własna(jak dla mnie^^) beznadziejna piosenka^^.

Melodii…
*Cisza na Sali*
BRAK(Sami sobie ją wymyślcie^^)
______________________________________________
__________________________________________________
____________________________________________________
_________________________________________________________

Czym jest miłość kto to wie.
Miłość, ból przeraża mnie.
Chorej bez silności żal.
Czym jest miłość kto wie?
Żal, miłość, nienawiść, gniew.
Czy choroba dziś to kto jest?
Czy wiesz jak to boli mnie?
Czy wiesz jaka choroba to jest?
Tak to miłość tylko…
wiedz, że ja bardzo kocham cię.
Czym jest miłość kto to wie.
Miłość, ból przeraża mnie
Chorej bez silności żal.
Żałość, ból wytacza nas.
Beznadziei w ciszy szloch.
Ja to wiem, że boisz się.
To przerażenie w oczach twych podnieca tylko mnie.
„Nie musisz się już mnie bać..:”
Takie słowa są dziś złe.
Przecież wiem, że zgwałciłem tylko cię.
Czym jest miłość kto to wie.
Miłość ból przeraża mnie
Chorej bez silności żal.
Twoje jęki są melodią w uszach mych.
Cienka strużka śliny twej spływa po brodzie twej.
ja to wiem.
Krzyk spełnienia.
Opadamy na siebie.
Zasypiasz w objęciach mych.
A ja wiem, że ty nienawidzisz.
ale ja i tak kocham cię.
W tedy wiem, że muszę ci to powiedzieć.
- Wiedź że bardzo kocham cię…
Ty otwierasz oczy swe.
Patrzysz na mnie w osłupieniu.
bo…
Czym jest miłość kto to wie.
Miłość ból przeraża mnie
Chorej bez silności, żal.
_________________________________________________________
____________________________________________________
__________________________________________________
______________________________________________

Liczę na mnuuuuuuuuuustwo komów

***************************************************************************************
Madara^^


Naruto;*
Sasuke(Uhhh..^^ )
Itachi..;***(Kawwaaaii^.o.^)..

];->AVATAR<-;[

];->AVATAR<-;[
By: Kushina