Chcę być tylko z tobą!
Hej, hej!
Jeszcze raz!
Hej, hej!
Zaczaruj czas!
Niech biegnie, niech biegnie, niech biegnie wolniej…
Jeszcze raz!
Hej, hej!
Zaczaruj czas!
Niech biegnie, niech biegnie, niech biegnie wolniej…
Itachi szedł długim, ciemnym korytarzem. Co piętnaście kroków tynk spadał mu na głowę, a słyszalny śmiech jakby się oddalał. Nagle przyśpieszył. Ujrzał drzwi, którymi mógł by wejść do środka. Klamka zadygotała, gdy Itachi na nią nacisnął. Gdy jego lewa ręka uchyliła drzwi, prawa sięgnęła po katanę, umieszczoną na jego plecach. Pierwsze co ujrzał to ciemność, drugie zaś to cień przemykając za nim. Zablokował uderzenie z czegoś, co wyglądało jak japońska katana, ale to było krótkie i tępe. Nawet go nie zraniło. Rozrzucił małe, błyszczące gwiazdki, ale chłopak już stał za nim. Używając szybko podziału cienia ochronił się przed uderzeniem, niestety nie widział swojego przeciwnika. Aktywował Sharingan’a, ale i to nic nie dało. Kopnął z pół obrotu przeciwnika. Udało mu się. Chłopak przeleciał przez cztery ściany i wbił się w piątą ścianę. Chłopak spluną świeżą krwią, a później wstał lekko się chwiejąc. Jednak po chwili zemdlał. Długowłosy brunet podszedł do niego i przerzucając sobie jego ciało przez ramię. Zniknęli.
***
Sasuke się obudziła. Chciała wstać i krzyknąć, że Itachi zaraz będzie, ale nie umiała gardło piekło ją nie miłosiernie, a wody nigdzie nie było. Nie była sama. Odwróciła głowę i spojrzała w bok. Ujrzała szatyna, miał krótkie, postrzępione, brązowe włosy. Obok na parapecie spał Naruto, a raczej leżał. Do jego uszu leciała muzyka.
- Młotku.. – Szepnęła cicho.
- Hej i jeszcze raz.. – Schyliła głowę i podniosła plastikową butelkę. Wycelowała i… – Ałaa!! – Pisnął Naruto i odwrócił głowę.
- Wołam cię ośle! == – Krzyknęła cicho dziewczyna. – Itachi tu będzie lada… – Nie skończyła, przez okno w padł jej chłopak.
- Witaj maleńka… – Cmoknął ją w usta, a później pocałował ją w usta. Naruto zachichotał i zwiał, wymigując się najstarszym Uchihą.
- Mrrrr.. Witaj Itachi… – Ponownie go pocałowała.
***
Długowłosa dziewczyna spała obok swojego męża. Zaakceptował to, że jest w ciąży. Na początku był zły, ale i tak ją przytulił.
- Kocham Cię… Kushina.. – Suigetsu uśmiechnął się i wstał z łóżka.
***
Dwa miesiące później, Sasuke zaczęła rodzić. Itachi był przerażony. Chodził w kółko i modlił się, żeby jego dziecko, oraz ukochany braciszek byli zdrowi. Nagle wyszła uśmiechnięta dziewczyna i powiedziała, gdy Itachi podniósł na nią spojrzenie.
- Pan Itachi? – Miała delikatny głosik.
- Tak..
- Ma pan syna. Sasuke i on są zdrowi. – Uśmiechnęła się i poszła do dyżurki. Itachi, aż usiadł z wrażenia.
- Mam syna? – Zapytał sam siebie.
- Itachi!! – Krzyknął Sasuke, trzymając maleństwo w rękach.
- Tak? – Podbiegł do nich i pocałował go w czoło. – Witaj.. – Zachichotał cicho i spojrzał na maleńkiego chłopca ufnie wtulanego w najmłodszego Uchiha.
***
(UWAGA! PRZESKOK CZASOWY!!^^)
Czteroletni chłopczyk patrzył radośnie na ojca, który właśnie robił mu śniadanko.
- Tatusiu? – Zapytał Daisuke.
- Słucham synku? – Połaskotał go po nosie.
- Itachi?! – Krzyknął Sasuke do brata. Ten westchnął, postawił synka na podłodze, a później podał mu kanapkę z masłem orzechowym i pobiegł po schodach na piętro.
- Hm? – Zajrzał do pokoju, w którym siedział Sasuke i oglądał album ze zdjęciami.
- Kocham cię.. – Wstał i przytulił się do niego. Itachi odwzajemnił uścisk.
A na dworze zaczął padać śnieg…
…******…
***
Sasuke się obudziła. Chciała wstać i krzyknąć, że Itachi zaraz będzie, ale nie umiała gardło piekło ją nie miłosiernie, a wody nigdzie nie było. Nie była sama. Odwróciła głowę i spojrzała w bok. Ujrzała szatyna, miał krótkie, postrzępione, brązowe włosy. Obok na parapecie spał Naruto, a raczej leżał. Do jego uszu leciała muzyka.
- Młotku.. – Szepnęła cicho.
- Hej i jeszcze raz.. – Schyliła głowę i podniosła plastikową butelkę. Wycelowała i… – Ałaa!! – Pisnął Naruto i odwrócił głowę.
- Wołam cię ośle! == – Krzyknęła cicho dziewczyna. – Itachi tu będzie lada… – Nie skończyła, przez okno w padł jej chłopak.
- Witaj maleńka… – Cmoknął ją w usta, a później pocałował ją w usta. Naruto zachichotał i zwiał, wymigując się najstarszym Uchihą.
- Mrrrr.. Witaj Itachi… – Ponownie go pocałowała.
***
Długowłosa dziewczyna spała obok swojego męża. Zaakceptował to, że jest w ciąży. Na początku był zły, ale i tak ją przytulił.
- Kocham Cię… Kushina.. – Suigetsu uśmiechnął się i wstał z łóżka.
***
Dwa miesiące później, Sasuke zaczęła rodzić. Itachi był przerażony. Chodził w kółko i modlił się, żeby jego dziecko, oraz ukochany braciszek byli zdrowi. Nagle wyszła uśmiechnięta dziewczyna i powiedziała, gdy Itachi podniósł na nią spojrzenie.
- Pan Itachi? – Miała delikatny głosik.
- Tak..
- Ma pan syna. Sasuke i on są zdrowi. – Uśmiechnęła się i poszła do dyżurki. Itachi, aż usiadł z wrażenia.
- Mam syna? – Zapytał sam siebie.
- Itachi!! – Krzyknął Sasuke, trzymając maleństwo w rękach.
- Tak? – Podbiegł do nich i pocałował go w czoło. – Witaj.. – Zachichotał cicho i spojrzał na maleńkiego chłopca ufnie wtulanego w najmłodszego Uchiha.
***
(UWAGA! PRZESKOK CZASOWY!!^^)
Czteroletni chłopczyk patrzył radośnie na ojca, który właśnie robił mu śniadanko.
- Tatusiu? – Zapytał Daisuke.
- Słucham synku? – Połaskotał go po nosie.
- Itachi?! – Krzyknął Sasuke do brata. Ten westchnął, postawił synka na podłodze, a później podał mu kanapkę z masłem orzechowym i pobiegł po schodach na piętro.
- Hm? – Zajrzał do pokoju, w którym siedział Sasuke i oglądał album ze zdjęciami.
- Kocham cię.. – Wstał i przytulił się do niego. Itachi odwzajemnił uścisk.
A na dworze zaczął padać śnieg…
…******…
DOBRA! UWAGA Z TEGO OPOWIADANIA BĘDZIE JESZCZE JEDNA CZĘŚĆ: 15.12.10.roku.
Znaczy EPILOG^^…
Znaczy EPILOG^^…