Regulami..

1.1. Kushina w Yakuzie ma zawsze rację.
1.2 Jeżeli Kushina w Yakuzie nie ma racji patrz punkt pierwszy.
2.1 Tu posty są zamieszczane ....(Różnie:D)
2.2 Piszę bo lubie;P.
2.3 Nie chcę widzieć komentarzy w stylu: "Głupie to"/"Nie podoba mi się twoje opo.".. Jak komuś nie odpowiada. WYPAD=__=.
3.1 Powiadamiam przez:
3.2 * Gadu-Gadu.
3.3 * Blogi.
4.1 SPAM... Hmm.. Jak chcecie, dawajcie*Wzrusza ramionami:D*
Pozostałych zapraszam do czytania i komentowania^^).
5.1 Najważniejsze:
Opowiadanie jest Yaoi, lżejszą formą związków męsko-męskie, jest Shōnen-ai, jeżeli ci nie odpowiada, to spójrz w prawy, górny róg ekranu.. Tam znajduje się taki pięknie czerwony "x", naciśnij go i... WYNOŚ MI SIĘ STĄD ;/...

...A pozostałych, zapraszam serdecznie do czytania, oraz komentowania..

niedziela, 24 stycznia 2010

Rozdział: 22..

Chcę być tylko z tobą!
Hej, hej!
Jeszcze raz!
Hej, hej!
Zaczaruj czas!
Niech biegnie, niech biegnie, niech biegnie wolniej…
                Itachi szedł długim, ciemnym korytarzem. Co piętnaście kroków tynk spadał mu na głowę, a słyszalny śmiech jakby się oddalał. Nagle przyśpieszył. Ujrzał drzwi, którymi mógł by wejść do środka. Klamka zadygotała, gdy Itachi na nią nacisnął. Gdy jego lewa ręka uchyliła drzwi, prawa sięgnęła po katanę, umieszczoną na jego plecach.  Pierwsze co ujrzał to ciemność, drugie zaś to cień przemykając za nim. Zablokował uderzenie z czegoś, co wyglądało jak japońska katana, ale to było krótkie i tępe. Nawet go nie zraniło. Rozrzucił małe, błyszczące gwiazdki, ale chłopak już stał za nim. Używając szybko podziału cienia ochronił się przed uderzeniem, niestety nie widział swojego przeciwnika. Aktywował Sharingan’a, ale i to nic nie dało. Kopnął z pół obrotu przeciwnika. Udało mu się. Chłopak przeleciał przez cztery ściany i wbił się w piątą ścianę. Chłopak spluną świeżą krwią, a później wstał lekko się chwiejąc. Jednak po chwili zemdlał. Długowłosy brunet podszedł do niego i przerzucając sobie jego ciało przez ramię. Zniknęli.
***
                Sasuke się obudziła. Chciała wstać i krzyknąć, że Itachi zaraz będzie, ale nie umiała gardło piekło ją nie miłosiernie, a wody nigdzie nie było. Nie była sama. Odwróciła głowę i spojrzała w bok. Ujrzała szatyna, miał krótkie, postrzępione, brązowe włosy. Obok na parapecie spał Naruto, a raczej leżał. Do jego uszu leciała muzyka.
- Młotku.. – Szepnęła cicho.
- Hej i jeszcze raz.. – Schyliła głowę i podniosła plastikową butelkę. Wycelowała i… – Ałaa!! – Pisnął Naruto i odwrócił głowę.
- Wołam cię ośle! == – Krzyknęła cicho dziewczyna. – Itachi tu będzie lada… – Nie skończyła, przez okno w padł jej chłopak.
- Witaj maleńka… – Cmoknął ją w usta, a później pocałował ją w usta. Naruto zachichotał i zwiał, wymigując się najstarszym Uchihą.
- Mrrrr.. Witaj Itachi… – Ponownie go pocałowała.
***
                Długowłosa dziewczyna spała obok swojego męża. Zaakceptował to, że jest w ciąży. Na początku był zły, ale i tak ją przytulił.
- Kocham Cię… Kushina.. – Suigetsu uśmiechnął się i wstał z łóżka.
***
                Dwa miesiące później, Sasuke zaczęła rodzić. Itachi był przerażony. Chodził w kółko i modlił się, żeby jego dziecko, oraz ukochany braciszek byli zdrowi. Nagle wyszła uśmiechnięta dziewczyna i powiedziała, gdy Itachi podniósł na nią spojrzenie.
- Pan Itachi? – Miała delikatny głosik.
- Tak..
- Ma pan syna. Sasuke i on są zdrowi. – Uśmiechnęła się i poszła do dyżurki. Itachi, aż usiadł z wrażenia.
- Mam syna? – Zapytał sam siebie.
- Itachi!! – Krzyknął Sasuke, trzymając maleństwo w rękach.
- Tak? – Podbiegł do nich i pocałował go w czoło. – Witaj.. – Zachichotał cicho i spojrzał na maleńkiego chłopca ufnie wtulanego w najmłodszego Uchiha.
***
(UWAGA! PRZESKOK CZASOWY!!^^)
                Czteroletni chłopczyk patrzył radośnie na ojca, który właśnie robił mu śniadanko.
- Tatusiu? – Zapytał Daisuke.
- Słucham synku? – Połaskotał go po nosie.
- Itachi?! – Krzyknął Sasuke do brata. Ten westchnął, postawił synka na podłodze, a później podał mu kanapkę z masłem orzechowym i pobiegł po schodach na piętro.
- Hm? – Zajrzał do pokoju, w którym siedział Sasuke i oglądał album ze zdjęciami.
- Kocham cię.. – Wstał i przytulił się do niego. Itachi odwzajemnił uścisk.
                A na dworze zaczął padać śnieg…
…******…
                DOBRA! UWAGA Z TEGO OPOWIADANIA BĘDZIE JESZCZE JEDNA CZĘŚĆ: 15.12.10.roku.
  Znaczy EPILOG^^…




czwartek, 7 stycznia 2010

Rozdział: 21.

Drżenie serca..
Kushina: UWAGA NOTKA ZAWIERA DRASTYCZNE SCENY, WIĘC CZYTASZ TO NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ.
Kikiru: Pff… Jeżeli myślisz, że się tego przestraszę, to mówię ci od razu, że niema takiej opcji
*Pół godziny później^^*Akaku akaku akaku yurete
Yume no yume no hate e
Hanarerarenai

Mou nando mo akiramete wa oshikorosu tabi
Ikiba no nai kanjou ga me o samashiteku
Kegare no nai sono hohoemi zankoku na hodo
Tooi sonzai da to wakaru yo

Ienai kizu kokoro mushibamu dake na no ni
Yami no (naka ni) ima mo (yadoru) omoi o osaekirenai

Akaku akaku akaku yurete
Yume no yume no hate e
Deatte shimatta unmei ga mawaridasu
Dare mo dare mo shiranai himitsu
Ochite ochite ochite
Mou modorenai tsumi o kizande mo kitto

Kodoku no fuchi arukinagara sukuwarete ita
Donna toki mo kawaranai riaru na hitomi
Demo hikari ga mabushii hodo umareru kage wa
Fukaku irokoku shinobiyoru yo

Futatsu no kodou maru de awase kagami no you ni
Niteru (keredo) chigau (itami) mugen ni tsuzuite iku

Akaku akaku akaku moete
Subete subete keshite
Kanau koto no nai maboroshi ga ugokidasu
Tsuyoku tsuyoku hakanai yoru o
Koete koete koete
Nogarerarenai tsumi ni oborete mo kitto

Akaku akaku akaku yurete
Yume no yume no hate e
Deatte shimatta unmei ga mawaridasu
Dare mo dare mo shiranai himitsu
Ochite ochite ochite
Mou modorenai tsumi o kizande mo kitto9()))))))()ZłpY

*Ucieka z piskiem*
- == To było chore..
Kushina: Uprzedzałam nie? :P
…******…
Drżę w szkarłacie, szkarłacie, szkarłacie
Do krańca snu marzenia
Nie mogą nas rozdzielić.
            Ciemny, zapuszczony pokój. Tapeta o odcieniu brzydkiego, wyblakłego szkarłatu, w niektórych miejscach odchodziła od ściany, a drewniany stolik uginał się od butelek z alkoholem, którego ślady widoczne były na drewnianych słojach, skąd skapywały na podłogę. Przez ciężkie zasłony zasunięte na wszystkich oknach, słabe promienie światła padały jedynie na łóżko; równie stare co całe pomieszczenie i lekko zarwane. Co dziwiło, leżąca na nim pościel była śnieżnobiała, a jej świeży zapach kłócił się z wszechogarniającą, ciężką wonią alkoholu, a momentami nawet stęchlizny. Na starym, ciemno-brązowym krześle siedział krótkowłosy chłopak, o ślicznej twarzyczce. Na jego lewym policzku była szrama, z której ciurkiem lała się, czerwona cieczka chłopak otworzył, swoje śliczne brązowe oczy i rozejrzał się po pomieszczeniu, w którym był. Zamknął oczy, a z jego ust spłynęła krew.
***
            Nasi trzej bohaterowie spali na podłodze. Pierwsza wstała oczywiście Sasuke i teraz właśnie wycierała kurze po imprezie sylwestrowej. Nagle dziewczynę przeszył dreszcz a ona sama upadła by na kolana, gdyby nie Itachi, który złapał ją w pasie.
- Co się stało? – Zapytał cichym głosem dowódca ANBU.
- Nie, nic.. Tylko.. Ehh… Miałem tak jakby wizję. – Uśmiechnęła się, gdy Itachi wziął ją na ręce i zniknął w charakterystycznym dymku.
- Na pewno nic ci nie jest? – Zapytał spokojnie, stawiając ją na ziemi.
- Nie, nic..
***
- Dla czego taki jesteś?! – Żałosny krzyk przeszył powietrze. – Dla czego mi to robisz? – Z oczu spłynęły mu łzy, gdy ostrze noża znowu raniło mu policzek.
- Bo jesteś głupi braciszku… – Mroczny śmiech długowłosego chłopaka przedarł się przez nerw słuchowy, docierając do mózgu piętnastoletniego szamana.
***
            Shinobi i szamani, nigdy nie żyli w zgodzie, ale tym razem Sasuke czół, że nie wytrzyma. Była noc, a ten dziwny sen stawał się coraz gorszy.
- PRZESTAŃ!! – Wrzasnął, siadając na łóżku. Itachi patrzył na nią przestraszonym spojrzeniem.
- Co się dzieje? – Włączył światło, a jego przerażenie sięgnęło zenitu. Oczy Sasuke  były szkarłatne, na jej policzku była czerwona smuga, jakby ktoś ją ranił. – Co się dzieje? Sasuke odpowiadaj natychmiast.
- W ciemnym, starym, zapuszczonym pokoju jest szaman. Musisz mu pomóc… Itachi. Musisz mu pomóc. – Zemdlała.
***
            Ocknęła się w szpitalu, na jej dłoniach były bandaże, zresztą jak i na całym ciele.
- Jak się czujesz? – Zapytał zielonowłosy chłopak.
- Dobrze, gdzie jestem? – Zmrużyła oczy i spojrzała na chłopaka.
- W szpitalu, zemdlała pani.
- No nareszcie wstałaś… – Do pokoju wpadły trzy osoby. Między innymi Konan i Pain. Ostatnią osobą był Naruto.
- Hej…!!! – Krzyknął wyżej wymieniony blondyn, patrząc na dziewczynę z uśmiechem.
- Spałaś dwa miesiące.
- Gdzie Itachi? – Zapytała zaniepokojona przyszła matka.
- Na misji. Powiedział, że koniecznie mam ci to dać, jak się obudzisz. – Niebieskooka Konan, przysiadła obok Sasuke, w ręce miała zamkniętą kopertę, szczelnie zamkniętą genjutsu. – Proszę… – Położyła kopertę na pościeli i ze spuszczoną głową wyszła. Sasuke otwarła kopertę i zaczęła ją czytać.
- „Bez wzglądu, co się stanie na misji wiedz, że cię kocham. Misja będzie bardzo trudna, dotyczy ona twojej wizji. Jeżeli nie wrócę za trzy miesiące, oznacza to, że nie żyję. Jednak proszę cię nie mścij się…



Itachi”
***
                Szkarłatna łza spłynęła z oka dwudziestodziewięcioletnia, gdy mordowali kolejnych shinobi wioski trawy, którzy stali mu na drodze. Madara przebił jakiegoś czterdziestolatka i pobiegł do drzwi, za który mi był zapewne chłopak, o którym mówiła Sasuke. Mężczyźni wpadli do pomieszczenia, a im oczom ukazał się widok, o którym każdy wolał nie myśleć. Wszędzie była krew. Na ścianach, podłodze, łóżku, na którym był brązowowłosy chłopak, na jego oczach była przewiązana czarna, aksamitna przepaska. Itachi zwrócił wczorajszy obiad na podłogę.
-Kretyn… –Warknął Madara i podszedł do związanego chłopca. Usiadł na łóżku, a jego dłoń przesunęła się po tętnicy, w ten sposób badając mu puls. – Ma słaby… Kuso. – Druga dłoń Uchihy przesunęła się po policzku tak by nie uszkodzić zranionego ciała piętnastolatka. Zdjął mu powoli opaskę z oczu. Madara Westchnął z ulgą gdy tylko spojrzał na zamknięte oczy. – Śpi.. – Powiedział cicho, wstał szybko i wyciągnął miecz, którym przeciął więzy, trzymające młodego szamana.
***
                Sasuke leżała na Sali gdzie byli jej przyjaciele. Spojrzała na Naruto, który usiadł na łóżku opok niej.
- I co teraz?
- Też się nad tym zastanawiam.. – Mruknęła Konan patrząc ze smutkiem na swojego męża. – Nagato, nie możemy dopuścić, aby jego… Eeeee… Jej sercem znowu zawładnęła nienawiść…
- Wiem, ale Itachi przeżyje. Czuję to.
***
- Gdzie jesteś!! – Krzyknął Madara, ponieważ Itachi, gdzieś mu zniknął.
  - Zjeżdżaj stąd krzyk Itachi’ego poniósł się echem po ogromnej Sali balowej, gdzie byli wszyscy szamani Shinobi i zwykli ludzie. – Zabierz ich stąd.. – Wszyscy zaczęli się rozbiegać w różne strony, tylko ANBU, na czele z Madarą utrzymywali jakoś ten „burdel”. Szaman, którego uratowali nie ocknął się jeszcze.
- Pośpiesz się, budynek zaraz się rozpadnie.. – Wrzask Madary poniósł się po Sali, gdzie w tłumie zniknął mu Itachi. Długowłosy zamknął oczy, a po chwili światu ukazały się wieczny Sharingan, który lekko prześwitywał mężczyźnie przez maskę, a po chwili wszyscy zniknęli.
***
                Westchnął ciężko wyczuwając zapach alkoholu, wymieszanego z krwią. Coś uderzyło za jego plecami i zrozumiał, że reszta zniknęła, został sam, tak mu się wydawało..
- Nhahahahahahaha.
  …******…

Kushina: OBRAZEK "NIE JEST"[bo jest xD] podpowiedzią, z kim ma walczyć Uchiha..

Hao: Ale ja nie chcę walczyć!!

Kushina *Kurwiki w oczach* Co proszę?!! *Podchodzi do niego, z błyskiem w oczach*

Hao * Kryje się za bratem* - Teraz mi nic nie zrobisz;P.

Kushina *Odwraca się tyłem do nich i strzela focha =.=*

Yoh: O_o..

Kushina: Yoh?

Yoh: Tak?O__O..

Kushina: Mogę walnąć, twojemu bratu? Please x)))..

Yoh: *q*, chcę to widzieć.

Hao: YOH, ZDRAJCO! *Łapie za tasak kuchenny*

Kushina: *Machnęła na nich ręką i spojrzała na fote swojego ukochanego... Rena^^..* *I* *odpłynęła;P

];->AVATAR<-;[

];->AVATAR<-;[
By: Kushina